
"Sabrina, nastoletnia czarownica" to serial komediowy, który przyjemnie kojarzy nam się z sielskimi latami 90. Nowa produkcja, która wyląduje na Netflixie tuż przed Halloween, nie jest remake'em, ale czymś zupełnie innym. "Chilling Adventures of Sabrina" może się spodobać nie tylko nastolatkom, ale i fanom historii z dreszczykiem.
Zawiodą się wszyscy, którzy liczyli na komediowy remake z zabawnym kotem. Salem, owszem, pojawia się, ale nie sypie żarcikami. Pyszczek otwiera tylko do miauczenia. Czarnego humoru nie brakuje, jednak serial w zamyśle jest nakręcony "na poważnie": w duchu popularnych w ostatnich latach produkcji teen drama – tych dla "dojrzałych nastolatków" jak "Pamiętniki wampirów", "Zmierzch" czy właśnie "Riverdale".
Zgodnie z tytułem serial opowiada o mrożących krew w żyłach przygodach Sabriny. I jest w tym trochę racji, bo na ekranie pojawia się krew, potwory i demony. Nie sprawią, że nie uśniecie w nocy – nie epatuje okrucieństwem jak filmy gore, ale te bardziej wrażliwe nastolatki może przyprawić o mdłości.
Dwoistość fabuły wynikająca z wyboru bohaterki, nie została wypełniona równomiernie.
Aż szkoda, że "Sabrina" składa się z intrygujących paranormalnych momentów, a szara rzeczywistość jest niezwykle nudna i pretensjonalna – przynajmniej dla dorosłego widza.
