Za wypadek ferrari sąd skazał Macieja Zientarskiego na dwa lata więzienia w zawieszeniu.
Za wypadek ferrari sąd skazał Macieja Zientarskiego na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Fot. Filip Klimaszewski / Agencja Gazeta

Maciej Zientarski w 2008 roku pędził żółtym ferrari po ulicach Warszawy, obok siedział na fotelu pasażera jego przyjaciel Jarosław Zabiega. W pewnym momencie samochód uderzył w filar podtrzymujący estakadę. Zabiega zginął na miejscu, Zientarski miał więcej szczęścia. Teraz dziennikarz opowie o kulisach tamtej tragedii w programie "Czarno na białym" TVN24.

REKLAMA
O tym wypadku głośno było w mediach. Maciej Zientarski, syn popularnego dziennikarza motoryzacyjnego jechał wraz z przyjacielem Jarosławem Zabiegą żółtym ferrari po ulicach Warszawy. Prawdopodobnie z prędkością około 200 km/h uderzyli w filar podtrzymujący estakadę. Zabiega zginął na miejscu. Zientarski miał trochę więcej szczęścia.
Dwa lata później Maciej Zientarski usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku, ale ostatecznie sąd zdecydował o warunkowym zawieszeniu kary. Zientarski stracił pamięć, nie potrafił opowiedzieć, co się stało. – Wyobraź sobie, że zasypiasz, budzisz się następnego dnia i ktoś ci mówi, że zabiłeś przyjaciela – wspominał po latach dziennikarz.
Wszystkiego musiał się uczyć od nowa – jedzenia, chodzenia, mówienia. Żona Macieja Zientarskiego często podkreślała, że to cud, iż jej mąż przeżył wypadek. Przypadkiem w pobliżu na spacerze z psem był lekarz, który potrafił udzielić mu fachowej pomocy przed przybyciem na miejsce karetki.
Z powodu uszkodzenia płata czołowego mózgu Zientarski ma problemy nie tylko z pamięcią, ale też z koncentracją. Uszkodzenia wiążą się ze zmianą osobowości. – Chodzę między innymi do psychiatry. Raz na jakiś czas sprawdza, co jeszcze zostało z mojego mózgu, czy coś może wykiełkowało – przyznał Maciej Zientarski w jednym z wywiadów.
Teraz więcej o kulisach tragicznego wypadku sprzed lat Maciej Zientarski opowie w programie "Czarno na białym" na antenie TVN24. Do nowych wyznań w tej sprawie skłonił go reporter Jacek Smaruj. Już w poniedziałkowy wieczór dowiemy się, czy Zientarski przypomniał sobie nieco więcej z tego, co stało się 27 lutego 2008 roku.