Po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej rząd musi kolejny raz zmienić ustawę o Sądzie Najwyższym. Nie ma jednak jednego pomysłu na nowelizację, a różnice pokazują wewnątrzpartyjne napięcia po wyborach samorządowych.
Wszystko wskazuje na to, że rząd Zjednoczonej Prawicy dostosuje się do wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie zmian w Sądzie Najwyższym. Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", w rządzie powstają jednak trzy warianty rozwiązania sprawy.
Jeden projekt powstaje w Ministerstwie Sprawiedliwości. Prace nad drugim trwają w Kancelarii Premiera. Trzeci ma zaprezentować wicepremier Jarosław Gowin. Jak wynika z informacji gazety, Jarosław Kaczyński, który będzie ostateczną instancją decydującą o sposobie rozwiązania tej kwestii, chce skorzystać z wariantu "a'la IPN" – czyli ustąpić i ogłosić sukces. Ostateczna decyzja ma zapaść po wynikach drugiej tury wyborów samorządowych.
Swoje trzy grosze chce dorzucić także prezydent Andrzej Duda. Prezydent nie chce, aby proces przywrócenia sędziów do stanu czynnego wiązał się z dodatkowymi procedurami przed KRS.
Dodajmy, że wybranie przez prezesa PiS projektu, który nie powstaje w Ministerstwie Sprawiedliwości, oznaczałoby, że walka z ministrem Ziobrą przybiera na sile. To jego wniosek do TK w sprawie stwierdzenia niezgodności zapisów Traktatu Lizbońskiego z polską ustawą zasadniczą jest postrzegany jako jeden z przyczyn porażki PiS-u w dużych miastach i narracji opozycji o polexicie. A ta szkodzi partii przed zbliżającymi się wyborami do Europarlamentu.