Ponad 40 donic z kwiatami – tyle w noc przed Wszystkimi Świętymi – ukradł z cmentarza we Wrocławiu 22-letni złodziej. Policja zatrzymała go przy bramie. Kwiaty były w workach, mężczyzna przyznał, że chciał je potem sprzedać. Przed Świętem Zmarłych to istna zmora. Hieny cmentarne nie próżnują w całej Polsce. Doświadczyła tego również Katarzyna Skrzynecka, gdy z grobu jej rodziny zniknęły mosiężne litery.
Nie ma słów na ten proceder. – Akurat rozmawiałam z moją pracownicą, która dokładnie rok temu doświadczyła takiej sytuacji. Ustroiła grób swojej babci, a gdy przyszła na cmentarz 1 listopada, grób był goły – mówi nam Zofia Kluszycka, dyrektor Zarządu Cmentarzy Komunalnych we Wrocławiu. To od niej wiemy, co zadziało się na wrocławskim cmentarzu w nocy z 30 na 31 października. Złodziej – to wręcz niepojęte – ukradł aż 40 donic z kwiatami.
– Dla nas to duży stres, ponieważ cmentarz w tym okresie odwiedza bardzo dużo osób i to zjawisko się potęguje. W okresie Wszystkich Świętych jest więcej towaru na grobach i więcej chętnych osób, które w tym szczególnym dniu chcą się na nim wzbogacić – mówi dyrektor.
"Potrafią wynieść nadpalone znicze"
Z grobów najczęściej giną znicze i kwiaty, bez znaczenia czy sztuczne czy żywe. Kilka dni temu straż miejska w Lublinie zatrzymała mężczyznę, który ukradł wiązankę sztucznych kwiatów oraz...zacementowany flakon z kwiatami i metalowy krzyż. W Wojniczu – policję zaalarmowała kobieta, która była świadkiem kradzieży. Mężczyzna miał w bagażniku kilkanaście wiązanek. Postawiono mu zarzut "ograbienia miejsca spoczynku zmarłego".
– Ludzie znaczą farbą nawet krzaczki przy grobach. Ale i one, takie małe tuje, potrafią być wykopane. Złodzieje są bardzo sprytni. Potrafią wynieść z cmentarza i sprzedawać nadpalone znicze – mówi Zofia Kluszycka.
– Można się zastanawiać, kto kupuje nadpalone znicze. Ale okazuje się, że trafią się chętni, by zapłacić 50 groszy mniej. Dla mnie to jest żenada i absolutnie niezrozumiałe. Dopóki złodzieje będą mieli zbyt, dotąd będą te kradzieże. Rok w rok się to powtarza. Dopóki nie zmienimy myślenia, ten proceder nie zniknie.
Zniknęła ławeczka ustawiona przy grobie
Media co roku donoszą o podobnych przypadkach, wątek kradzieży poruszany jest na forach dyskusyjnych. "Jakiś czas temu znajoma opowiadała mi, że wykopano jej kostkę, którą miała wokół grobu, by nie rosło zielsko. Komuś innemu zniknęły ławeczka ustawiona przy nagrobku i wazon. Dosłownie ręce opadają" – opisywała kilka dni temu dziennikarka "Expressu Bydgoskiego".
Szczerze mówiąc, nie tylko ręce opadają, nóż się w kieszeni otwiera. I każdy, kto doświadczył takich kradzieży na własnej skórze doskonale wie, że w tym przypadku nie chodzi o finanse. – To nie są wielkie kradzieże, ale dla kogoś, kto przynosi kwiat na grób bliskiego ma on inną wartość. A są też takie osoby, które kradną nie po to, by sprzedać, tylko by postawić na swoim grobie. Tak, niestety, też się zdarza. Takie mamy sygnały – przyzanje Zofia Kluszycka.
"Hieny cmentarne łapane są na gorącym uczynku"
Największy cmentarz w Polsce i trzeci co do wielkości w Europie – Centralny Cmentarz w Szczecinie. Ponad: 172 hektary, 80 kilometrów utwardzonych alejek oraz około 190 tysięcy pochowanych osób. – 1 listopada na Cmentarzu Centralnym, samych zniczy, jest co najmniej kilka milionów. Tego dnia przez cmentarz przewijają się nawet nie dziesiątki, ale setki tysięcy osób – mówi naTemat Andrzej Kus, rzecznik miasta Szczecin ds. komunalnych i ochrony środowiska.
Czy kradzieże zdarzają się często? – Tak, i to nie tylko w okresie 1. listopada. Cmentarz ma ogromną powierzchnię, jest tutaj bardzo gęste zadrzewienie. Mamy patrole policji, straży miejskiej, mamy również ochronę oraz monitoring. Hieny cmentarne łapane są na gorącym uczynku, jednak nie jest możliwe by w konkretnej chwili zajrzeć w każdy zakamarek nekropolii – odpowiada.
Dodaje, że zawsze apelują o to, by oznakować w niewidocznych miejscach np. markerem kwiaty czy znicze: – Nie stawiajmy na grobach cennych przedmiotów. Im będzie cenniejszy, tym wzbudzał będzie większe zainteresowanie.
Mosiężne elementy łupem złodziei
Ludzie na grobach stawiają nie tylko kwiaty i znicze, ale zdarzają się np. cenne figurki. Górne części nagrobków ozdabiają metalowymi elementami.
– Potrafią zaskakiwać formą nagrobków. Przykładowo na naszym cmentarzu jeden jest w kształcie ekranu komputera z numerem gadu gadu. Jest też nagrobek w kształcie motocykla. Kształty są bardzo różne. Bywa, że nagrobki ozdobione są metalowymi elementami. Złodzieje, zwłaszcza wieczorami, potrafią te elementy wyszukać – opowiada Andrzej Kus.
"Oznaczajmy markerami"
Cmentarze wzmacniają ochronę 1 listopada. Na przykład w Szczecinie działa posterunek policji. Handel jest uporządkowany. Raczej nie sposób, by ktoś z kradzionymi rzeczami się prześlizgnął. – Obecnie jest około 130 stanowisk handlowych, które są regularnie kontrolowane przez straż miejską, policję i naszych pracowników. Jeśli pojawia się nielegalne stanowisko, właściciel natychmiast musi je usunąć – słyszymy.
Ale, jak mówi nam dyrektor z Wrocławia, kradzione rzeczy można kupić w innym miejscu, np. pod sklepem.
Skala zjawiska jest na pewno różna na różnych cmentarzach, być może na nią wpływ również wielkość nekropolii. W Siedlcach słyszymy, na przykład, że u nich nie mają takich zgłoszeń, podobnie na Cmentarzu Południowym w Warszawie. I chwała Bogu. Oby w całej Polsce było ich najmniej.
Co jednak należy zrobić by uniknąć kradzieży? – Stawiajmy kwiaty i znicze, ale oznaczajmy je markerami. Zwracajmy uwagę na to, co się dzieje przy okolicznych grobach – kto tam jest, jak się zachowuje. I nie kupujmy kwiatów czy zniczy, które są oznakowane. To widać, czy to jest nowy znicz, czy też nie. Takie rzeczy na ogół są tańsze – apeluje Andrzej Kus z największego cmentarza w Polsce.
Reklama.
z "Gazety Wrocławskiej"
"Funkcjonariusze odkryli kilkadziesiąt worków, w których znajdowały się skradzione kwiaty. Mężczyzna miał brudne ręce oraz odzież i początkowo nie chciał przyznać się do kradzieży, (...) [ale] przyznał, że swój łup zamierzał sprzedawać osobom odwiedzającym cmentarz". Czytaj więcej