Ograniczona liczba miejsc – to miało być powodem tego, że dziennikarki "Gazety Wyborczej" i Radia ESKA zostały wyproszone z wieczoru wyborczego Kacpra Płażyńskiego w Gdańsku. Inne redakcje nie miały problemu z wejściem na salę.
Pytani o odmowę, pracownicy sztabu Płażyńskiego, radzili, by czekać na samego kandydata. Jak relacjonują reporterki, gdy ten pojawił się na miejscu, osoba wpuszczająca gości zapytała Płażyńskiego, czy można wpuścić reporterów "GW". Wtedy żona kandydata PiS Natalia Płażyńska z uśmiechem odpowiedziała, żeby je "wystawić za drzwi i do widzenia".