
Reklama.
Niedzielny wieczór nie był udany dla kandydata Zjednoczonej Prawicy Kacpra Płażyńskiego. Przegrał on walkę o prezydenturę Gdańska z dotychczasowym prezydentem miasta Pawłem Adamowiczem. Wynik 35,3 procent jest o wiele niższy niż oczekiwany. Chyba nie najlepszy humor może być jedynym powodem wyproszenia dziennikarek "Gazety Wyborczej" i Radia ESKA z wieczoru wyborczego kandydata prawicy. Akredytacji nie dostało zaś radio TOK FM.
Sztab Płażyńskiego nieprzyznanie akredytacji uzasadniał "ograniczoną ilością miejsca". Warto zaznaczyć, że inne redakcje kłopotu z otrzymaniem wejściówki nie miały.
Pytani o odmowę, pracownicy sztabu Płażyńskiego, radzili, by czekać na samego kandydata. Jak relacjonują reporterki, gdy ten pojawił się na miejscu, osoba wpuszczająca gości zapytała Płażyńskiego, czy można wpuścić reporterów "GW". Wtedy żona kandydata PiS Natalia Płażyńska z uśmiechem odpowiedziała, żeby je "wystawić za drzwi i do widzenia".
Z powyborczego spotkania "wyleciała" także fotoreporterka "Wyborczej". Jak stwierdził ochroniarz, było to polecenie "z samej góry".
źródło: wyborcza.pl