Patryk Jaki znów zabiera głos. W tygodniku "Wprost"opowiada o przebiegu kampanii wyborczej i o swoich planach na przyszłość. Stwierdza też, że "wziął wszystko na plecy" w czasie kampanii, dzięki czemu "inni politycy PiS mieli więcej swobody".
Dziennikarki tygodnika "Wprost" zapytały Patryka Jakiego o to, jak czuje się bez partyjnej legitymacji, którą złożył podczas debaty przedwyborczej. Wiceminister sprawiedliwości stwierdził, że "nie czuje się bez niej źle". – Nawet powiedziałbym, że komfortowo – przyznał.
Potwierdził też, że nie ma jak na razie politycznych planów. Jego najbliższe plany obejmują natomiast odpoczynek. – Teraz jadę na urlop i muszę wszystko przemyśleć – dodał. Po raz kolejny Jaki nie wykluczył ewentualnego kandydowania w wyborach do europarlamentu w przyszłym roku.
Jaki opowiedział także o poświęceniach, jakie były jego udziałem w czasie kampanii wyborczej. Jak wspomina, podczas debaty telewizyjnej był już całkowicie wyczerpany fizycznie. – Jak wstałem rano, krew leciała mi z nosa z przemęczenia. Ledwo patrzyłem na oczy. Czułem się słabo. Myślałem, że przeskoczę ograniczenia własnego organizmu, ale niestety okazało się to niemożliwe – opowiada.
Wiceminister sprawiedliwości podkreślił też swoją rolę, jaką odegrał dla innych kandydatów rządzącej partii.
Pożalił się także w sprawie komisji reprywatyzacyjnej. Co prawda, Jaki deklaruje chęć dalszej pracy, ale jak mówi "znów na tej łodzi jest sam".
Choć to, że większość ataków liberalnego środowiska w ciągu ostatniego roku koncentrowała się na mnie, powodowało, że inni politycy PiS w Polsce mieli więcej swobody. Wszystko wziąłem na plecy.