Wygląda na to, że Tusk skradnie PiS cały show. Zdradził, jakie ma plany na 11 listopada
redakcja naTemat
05 listopada 2018, 18:03·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 05 listopada 2018, 18:03
Mówiono, że na obchodach 100-lecia niepodległości Polski zabraknie światowych przywódców, ale w poniedziałkowy wieczór okazało się, że to nieprawda. Wiadomo już, że w Warszawie pojawi się jeden wpływowy na świecie polityk. Będzie nim nie kto inny, jak szef Rady Europejskiej Donald Tusk. I wygląda na to, że planuje on skraść rządzącym z PiS całe świąteczne show.
Reklama.
Zapowiedź przyjazdu do Warszawy na obchody 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości Donald Tusk złożył tuż po wyjściu z poniedziałkowych obrad komisji śledczej ds. Amber Gold. – Co roku czczę tę rocznicę, a teraz mamy rocznicę setną... – zaczął były premier Polski, który dziś stoi na czele najważniejszej instytucji Unii Europejskiej.
Po czym Donald Tusk zdradził, że 11 listopada planuje zacząć od zorganizowania własnych obchodów Narodowego Święta Niepodległości. Mają one mieć miejsce już w niedzielny poranek przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Tusk zaznaczył, iż zamierza się tam pojawić "z grupą przyjaciół". Nie zdradził jednak, kim będą te osoby.
Szef RE ujawnił natomiast, komu odmówił wspólnego świętowania 11 listopada. Donald Tusk zdradził, iż do Paryża zapraszał go na ten dzień prezydent Francji Emmanuel Macron. – Odmówiłem wizyty w Paryżu, bo uważam, że muszę być w Warszawie – zaznaczył. – Jestem Polakiem. Będę na uroczystościach oficjalnych nie dlatego, że zostałem zaproszony – za co dziękuję – ale dlatego, że moim obowiązkiem jest tu być – dodał.
Jednocześnie Tusk nie pozostawił wątpliwości co do tego, jaką ma opinię na temat "głównej atrakcji" Narodowego Święta Niepodległości, za którą od kilku lat uchodzi organizowany przez skrajną prawicę Marsz Niepodległości. – Boleję nad tym, że marsz ze złymi symbolami może stać się negatywnym przesłaniem na świecie – stwierdził.