Coolhunting powstał w latach 90. ub. w. USA i od niemal trzech dekad widnieje na oficjalnej liście zawodów. Choć w Polsce mówiło się o nim już kilka lat temu, to jednak wciąż jest zjawiskiem dość enigmatycznym, a wśród rodzimych coolhunterów liczy się tak naprawdę jedno nazwisko. Agnieszka Świst-Kamińska zdradza nam na czym polega "polowanie na trendy” i dlaczego ten zawód jest tak potrzebny.
Jak działa prognozowanie trendów? Sama Agnieszka od zawsze wiązała przyszłość ze światem mody. Skończyła charakteryzację filmowo-teatralną, uczestniczyła w kursie prowadzonym przez Monikę Jaruzelską, a następnie ową wiedzę postanowiła rozszerzyć, dokształcając się na prestiżowej londyńskiej uczelni Central Saint Martins, gdzie poznała tajniki coolhuntingu, czyli prognozowania trendów.
Choć słowo "trend” najczęściej kojarzy się z sezonowymi nowinkami w modzie czy makijażu, to w rzeczywistości dotyczy niemal każdej dziedziny życia. Coolhunterzy współpracują z PR-em i marketingiem na rzecz danej firmy. Po to, aby zapewnić jej rozwój na rynku. W tworzonych wspólnie strategiach nic nie dzieje się przypadkiem.
Co ciekawe wszystko, co dzieje się wokół nas, a czego często nawet nie zauważamy, ma związek z wydarzeniami ekonomicznymi czy politycznymi.
Jak pracuje coolhunter? – Coolhunter zaczyna dzień od przeglądu prasy, sprawdzenia nastrojów politycznych i ekonomicznych. Naprawdę trzeba mieć "globalną" wiedzę, aby wiedzieć wszystko i wychwycić to, co może mieć wpływ na trendy. Czasem przeoczenie jednego szczegółu może mieć negatywne konsekwencje, natomiast wychwycenie go, być sukcesem. Tutaj nie ma miejsca na przypadek, to szczegółowa analiza – mówi polska coolhunterka.
Jako przykład podaje np. markę Roberta Kupisza, która paradoksalnie wypłynęła wtedy, kiedy panował największy kryzys ekonomiczny. Dlaczego? Pojawiła się moda na "bogatego kloszarda” - ubrania miały wyglądać skromniej, być pozbawione blichtru. Kupisz wstrzelił się idealnie.
Niemały wpływ na modę ma też polityka, choć czasem w sposób tak subtelny, że nawet nie zdajemy sobie z niego sprawy.
– Barack Obama chcąc zintegrować się z wyborcami, wykonał bardzo sprytny i mądry zabieg marketingowo-coolhuntingowy. Zaczął nosić się tak jak oni: jeansy, koszule, T-shirty, adidasy – mówi Agnieszka Świst-Kamińska. – Media nazwały to "normcore”, a coolhunterzy podchwycili. Wylansowali modę na klapki vintage, zwykłe białe koszulki czy jeansowe katany. Zwykłość zaczęła być cool – dodaje.
W morzu modowych terminów coolhunter wciąż przenika się z trendsetterem, jednak warto pamiętać, że nie są to terminy tożsame. Pierwszy: kreuje trendy, drugi: wychwytuje je i promuje. Robią co innego, jednocześnie współistniejąc, uzupełniając się. Trendsetterem może być bloger, influencer czy dziennikarz, który złapie nowinkę i "popchnie” ją do przodu.
Innowacja - ryzyko, które może się opłacić Zadaniem coolhuntera jest ciągłe "opakowywanie” produktu na nowo, Odświeżanie go, znajdowanie w nim miejsca na innowację. Nawet największe marki, z ugruntowaną pozycją na rynku, raz na jakiś czas wprowadzają nowość, będącą odpowiedzią na potrzeby rynku. To właśnie rozpoznanie tych potrzeb jest jednym z celów coolhuntera współpracującego z marką.
– Mam pod sobą młodych projektantów, oni często coś zobaczą, spodoba im się i chcą na tej podstawie zrobić kolekcję. To nie o to chodzi. Nie podążajmy za tym, co pojawiało się w przeciągu ostatnich dwóch lat. Staram się tak ukierunkować młodego twórcę, aby znalazł na rynku swoją niszę – tłumaczy coolhunterka.
Taka strategia pozwala młodych zdolnych wprowadzić na rynek i dobrze sprzedać. Tworzenie na podstawie wizji i artystycznych inklinacji nie jest dobrą drogą - można mieć szczęście, jednak bardziej prawdopodobne jest, że porywanie się z motyką na słońce, zakończy się fiaskiem.
– Kluczem jest połączenie artyzmu z analityczną pracą coolhuntera, który wskaże możliwość wprowadzenia innowacji, która spodoba się ludziom. Zaczynając biznes, miejmy na uwadze, że odbiorcy szybko się nudzą i wciąż poszukują czegoś nowego – podpowiada specjalistka.
Na styl firmy pracuje się latami - Louis Vuitton czy Mercedes-Benz mają produkty, które zawsze się sprzedadzą, ale pomimo tego co jakiś proponują coś innego. Kilka lat temu, gdy powstało mnóstwo start-upów, Mercedes wprowadził samochód bardziej dostępny dla młodych biznesmenów, którzy będą mogli spełnić swoje marzenia, bez wydawania fortuny. Pomysł był trafiony w stu procentach.
Jeśli chodzi o modę, przykładem może być działanie marki Joop!. Jest obecna na rynku od dawna, ale wciąż się rozwija. Wprowadziła marynarkę z wełny gotowanej, podbitej pianką. Leciutka, ciepła, miękka i wygodna. Idealna dla tych, którzy długo podróżują, spędzają czas w samolocie czy pociągu. Pozwala na biznesowy look i komfort jednocześnie.
Do odważnych świat należy Zdaniem Agnieszki to również zdolność podejmowania ryzyka i wprowadzania zaskakujących innowacji pozwala na budowanie zaufania wśród klientów i szacunku wśród konkurencji. Wszystko to wymaga systematycznej pracy i dokładnej analizy poszczególnych czynników. Aby biznes zadziałał, nie można działać pod wpływem chwili.
Dlaczego tak mało w Polsce specjalistów od coolhuntingu? Zdaniem Agnieszki wynika to ze strachu przed ryzykiem.
– Ludzie boją się nowych rzeczy, nie są pewni czy coś się przyjmie czy nie do końca. Najchętniej łapią się tego, co jest bezpieczne i pewne w konkretnym momencie. Ja zawsze poszukiwałam czegoś nowego i fascynującego. Nie żałuję, że podjęłam ryzyko, bo z perspektywy czasu opłaciło się – podsumowuje.