
Film "Bohemian Rhapsody" o Queen, a zwłaszcza Freddiem Mercurym, podzielił widzów – jedni zarzucali twórcom przekłamania i sztampę, drudzy po seansie bili brawo z zachwytu. Trzeba jednak przyznać jedno: finałowa scena zapiera dech w piersiach. A i tak pokazano nam jedynie fragment. Okazuje się, że filmowcom udało się odtworzyć cały koncert na Wembley!
Koncert Live Aid zorganizował Bob Geldof – chciał zebrać środki na osoby dotknięte głodem w Etiopii. Impreza była jednym z największych wydarzeń transmitowanych przez satelity i stacje telewizyjne w historii, gromadząc przed telewizorami 1,5 miliarda widzów w 150 krajach świata. To właśnie występ Queen sprawił, że ludzie masowo zaczęli wpłacać pieniądze.
Filmowy koncert powstawał przez tydzień na starym pasie startowym w północnym Londynie. Została tam wybudowana cała scena. Na plan zaproszono dwa tysiące statystów, którzy za sprawą sztuczek komputerowych zostali rozmnożeni do liczby 72 tysięcy widzów w filmie – tylu, ilu liczyła wówczas publika na Wembley – informuje USA Today. Entuzjazmu tłumu nie stłumiła nawet zimna i deszczowa aura.
