Przez wiele miesięcy kierowcy byli traktowani ulgowo. Policjanci w ramach protestu powstrzymywali się od wystawiania mandatów, ograniczając się do karania ewidentnych piratów drogowych. Teraz to ma się zmienić. Protest się skończył, a policjanci na drogach będą sprawdzać ustawienie świateł w samochodzie. Będą wysokie mandaty za niewyregulowane reflektory.
Policjanci wracają na drogi. Skończył się protest, skończyła się też akcja "Znicz", teraz funkcjonariusze drogówki będą zatrzymywać samochody do kontroli oświetlenia. Chodzi o to, żeby wyłapać jak największą liczbę pojazdów ze źle ustawionymi reflektorami. To ma szczególne znaczenie w sezonie zimowym, gdy często jeździ się po zmroku. Według niektórych danych źle ustawione światła ma nawet połowa polskich kierowców.
Światła ustawione zbyt nisko nie pozwolą dostrzec na czas pieszego przechodzącego po pasach. Z kolei ustawione zbyt wysoko oślepią nadjeżdżających z przeciwka. Warto przed zimą podjechać do warsztatu i na własną rękę skontrolować ustawienie reflektorów, zanim zrobią to policjanci.
Bo gdy przyjdzie do kontroli, źle ustawione światła mogą skończyć się mandatem w wysokości 500 zł, a w skrajnych przypadkach nawet odebraniem prawa jazdy i odholowaniem samochodu na policyjny parking. Oczywiście holowanie będzie odpłatne.
Karani będą też kierowcy, którzy wyjadą na ulice z przepalonymi żarówkami lub niesprawnymi palnikami ksenonowymi. Lepiej też unikać żarówek, które nie mają europejskiej homologacji, które mają imitować światło LED lub ksenonowe.