Imelda Isabel Cortez Palacios miała 18 lat, gdy urodziła dziecko ojczyma. 70-letni mężczyzna gwałcił ją odkąd miała 12-lat. Jednak dziś grozi jej więzienie, a sprawą poruszonych jest wielu ludzi na świecie. Historia Imeldy przypomniała, że w tym w kraju obowiązuje całkowity i bezwzględny zakaz aborcji. I do jakich sytuacji może doprowadzić.
Sprawa jest wstrząsająca. W obronę Imeldy włączyły się już różne organizacje praw człowieka, w sieci pojawiła się petycja wzywająca do jej uwolnienia, historią kobiety żyją wielu internautów na świecie.
Jej przypadek przypomniał, że wciąż są kraje, w których obowiązuje całkowity zakaz aborcji. I nawet gdy dochodzi do takich sytuacji jak ta – gwałtu, znęcania się i zwyrodnialstwa, które w dodatku trwa latami – to kobieta, z mocy prawa, traktowana jest jak najgorszy przestępca, a oprawca może śmiać się jej w twarz.
Pokazał też absurdalność tak bezwzględnego zakazu, których nie znajdziemy w wielu krajach świata.
Urodziła w latrynie
Imelda była gwałcona przez ojczyma od lat. Była dzieckiem, gdy to się zaczęło i trwało sześć lat. Nie wiedziała, że jest w ciąży, choć była w około ósmym miesiącu. Media podają, że w Salwadorze w ogóle jest niewielka świadomość związana z życiem seksualnym. Tu doszła jeszcze trauma, którą nastolatka przeżywała od 12 roku życia.
Urodziła dziecko w latrynie. Jak wynika z opisów noworodek wpadł do szamba, ale go uratowano. Kobieta czuła, że coś się dzieje, zaczęła krzyczeć. Krwawiła, straciła przytomność. Matka z sąsiadem zawieźli ją do szpitala, lekarze uznali, że chciała dokonać aborcji, sprawą szybko zajęła się policja. W kwietniu 2017 roku Imelda trafiła do aresztu i przebywa tam do dziś.
"Kiedy policja aresztowała ją w szpitalu za dokonanie aborcji, ona nawet nie zdawała sobie sprawy, że urodziła dziecko" – piszą media.
Oczekiwanie na przesłuchanie
Jej sprawa ciągnie się już od ponad roku i końca nie widać. 12 listopada miało się odbyć jej przesłuchanie, sala w sądzie wypełniła się ludźmi, podobno były tłumy. Jednak w ostatniej chwili okazało się, że prokurator się rozchorował i nie dotarł na rozprawę. Proces przełożono na 17 grudnia.
Imeldzie grozi 20 lat więzienia za próbę zabójstwa swojego dziecka. Choć urodziło się żywe , zarzucono jej, że chciała dokonać aborcji.
Nie ma na to żadnych dowodów. Jej córeczka ma już 19 miesięcy.
Bezwzględne prawo
Sprawa Imeldy Isabel Cortez przypomniała, jak pod tym względem straszny dla kobiet jest Salwador i na nowo ożywiła dyskusję o aborcji w tym kraju.
Salwador to jedno z kilku państw na świecie, w których obowiązuje bezwzględny zakaz aborcji. Gdy istnieje nawet cień podejrzenia, że kobieta mogła usunąć lub choćby planować usunięcie ciąży – grozi im więzienie. Nawet jeśli poroniła, może być podejrzana o dokonanie aborcji. Również, gdy dziecko urodzi się martwe.
Na tym nagraniu matka opowiada o swojej córce, która w wieku 19 lat została zgwałcona przez członka lokalnego gangu. Poroniła i została oskarżona o morderstwo. Skazano ją na 30 lat więzienia.
Bezwzględne prawo obowiązuje od 1997 roku. Za aborcję grozi do 8 lat więzienia, ale często takie przypadki traktowane są jak morderstwo.
"Kobiety z zarzutem dokonania aborcji oskarżane są w tym kraju o zabójstwo. Podczas gdy zabójcy, gwałciciele często unikają kary" – pisze "New Statesman America".