W wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej", marszałek Senatu Stanisław Karczewski deklaruje, że w razie spotkania z Jerzym Urbanem, podałby mu rękę. Pojawił się też wątek Krystyny Pawłowicz i Dominika Tarczyńskiego. Choć są to politycy z obozu marszałka, pochwał nie ma.
Karczewski przyznał, że jego klubowa koleżanka Krystyna Pawłowicz, swoimi wypowiedziami nie przyczyniania się do "budowania wspólnoty".
– Ona naprawdę dzieli. Pani profesor ma inne, dużo bardziej zdecydowane poglądy niż ja i często epatuje zarówno tymi poglądami, jak i formą ich wyrażania. Powinna być dużo bardziej wyważona, ale nie tylko ona – powiedział marszałek Senatu.
To kto jeszcze? Stanisław Karczewski wskazał Dominika Tarczyńskiego, który jego zdaniem powinien "wyciszyć emocje".
Polityk PiS zadeklarował także, że "podałby rękę każdemu". – Ostatnio w studiu telewizyjnym siedział obok Ryszard Petru. Wygaduje głupoty czasem, ale podszedłem, przywitałem się, porozmawialiśmy – powiedział marszałek.
Karczewski opisał także niedawną sytuację ze studia Polsatu, kiedy mijał się z Jackiem Rostowskim, który odmówił mu podania ręki, stwierdziwszy, że "takim ludziom jak on ręki nie podaje".
Co ciekawe, marszałek zadeklarował również, że podałby rękę... Jerzemu Urbanowi. – Ha, to człowiek cyniczny, złośliwy, obsceniczny, do którego z różnych powodów czuję niechęć. Widzę, jak się przebiera za biskupa, drwi z Kościoła, mnie to boli, to rani moje uczucia religijne, zresztą, gdyby dotyczyło to każdej innej religii, to sprawa skończyłaby się skandalem jak w tym przypadku – stwierdził.
Marszałek jednak "podałby Urbanowi rękę, gdyby stał koło niego w kościele", podobnie jak w studiu telewizyjnym.
Warto zapamiętać też jeszcze jedną deklarację polityka PiS. Obiecał bowiem, że "zrobi coś, by polityka była inna". Przyznał też, że ma nadzieję, iż stan debaty "będzie się zmieniać na lepsze", a "emocje w sposób naturalny będą wygasać".