Jeden z założycieli Amnesty International w Polsce Bogusław Stanisławski odpowiedział posłance PiS Krystynie Pawłowicz, co myśli o jej publicznym zarzucie, iż "dał sobie zawiesić jakiś śmieć na szyi, (...) poniża swą godność, pewnie za marne grosze”. Wspomnianym "śmieciem" była tabliczka z napisem "Konstytucja". W rozmowie z naTemat Stanisławski nie wyklucza kroków prawnych wobec posłanki PiS i opowiada o protestach w obronie wartości.
Bogusław Stanisławski, współtwórca Amnesty International w Polsce: – Nazwałbym to szumem internetowym. Moja odpowiedź wcale go nie zakończyła. Ona właściwie dała impuls do tego, by w sieci się zakotłowało. Prosiłem znajomych na Facebooku o udostępnienie mojego oświadczenia, ponieważ chciałem żeby jak najwięcej osób dowiedziało się co ja o tym myślę.
Zupełnie nie spodziewałem się jednak tego, że tych udostępnień będzie tak nieprawdopodobnie dużo i że w komentarzach będzie tyle wyrazów solidarności i ciepłych słów pod moim adresem. Zawsze powtarzam, że chyba nie do końca zasłużonych, ale przyjmuję je tak po ludzku z ogromną satysfakcją. Nie zdawałem sobie sprawy, że parę pogardliwych słów pod moim adresem wywoła taką erupcję dobrej energii w opowiadaniu się za wartościami. Bo w tym wpisie przecież nie chodziło tak naprawdę o mnie.
Chodziło i o pana i o Konstytucję.
Nie mam wątpliwości, że we wpisie posłanki Pawłowicz byłem tylko przypadkowym
katalizatorem tego co się stało. Tam chodziło o Konstytucję. O zlekceważenie Konstytucji.
Akurat stary człowiek, który zaistniał z ustawą zasadniczą na okoliczność Święta Niepodległości, był doskonałym pretekstem do stworzenia pewnej narracji. A celem tej narracji było okazanie pogardy dla Konstytucji.
Już po pana oświadczeniu posłanka Pawłowicz napisała na Twitterze, że nie znała pana i że "broniła godności i szacunku do pana”.
Pozwoliłem sobie na ten komfort, by nie sprawdzać, co pani poseł wypisuje. Myślę jednak, że ta obrona jest nietrafna, bo z chwilą, gdy nic nie wiedziała o tym starym człowieku, którego wzięła sobie na celownik, nie miała żadnych oporów żeby go obrazić. Obraziła sugestiami, że ten nieznajomy człowiek, o którym nic nie wie, bierze pieniądze za to, że stoi z napisem "Konstytucja”, że występuje w obronie jakichś wartości.
Ja się nie obrażam, ja jestem ponad to, ale tu chodzi o podeptanie godności ludzkiej. A poza tym to są słowa obraźliwe wobec całej obywatelskiej opozycji, która założyła mi – według posłanki Pawłowicz - ten "śmieć” na szyję. Nie przyjmuję więc tego tłumaczenia.
W pana obronie stanęli m.in. Jerzy Owsiak, mec. Jacek Dubois.
Nie podjąłem żadnej decyzji w tej sprawie, ale nie wykluczam tego. Namawia mnie do tego kilka autorytetów prawnych, których nazwisk nie chciałbym wymieniać. A co do pana Owsiaka, to jestem po prostu wzruszony jego reakcją, jego słowami solidarności. Jest to osoba o ogromnym autorytecie moralnym.
Nie rozmawiałem bezpośrednio z panem Owsiakiem, ale wsparł mnie do tego stopnia, że zostałem zaproszony do studia finału WOŚP 13 stycznia. Traktuję to jako zaszczyt. Posłanka Pawłowicz nie zdaje sobie chyba sprawy z tego co zrobiła. Chciałbym jeszcze dodać, że z ubolewaniem obserwuję, iż osobie, którą z tytułu wykształcenia chciałoby się zaliczyć do elity intelektualnej, nie przychodzi na myśl, że można występować w obronie jakichś wartości bezinteresowanie. Mówimy o deficycie jakiejś elementarnej wrażliwości.
Nie wybiera się pan na emeryturę, myślę oczywiście o ulicznych protestach?
Pana pytanie mnie wręcz dotyka (śmiech). Jestem wiekowym człowiekiem i czasami odczuwam z tego powodu dyskomfort, ale to jest bardzo mała cena za obywatelską powinność obrony wartości, Konstytucji, praworządności, które są mi bardzo bliskie.
Jest pan związany z jakąś siłą polityczną?
Jeżeli jest mi najbliżej do KOD-u, to dlatego, że 3 grudnia 2015 roku stałem przed Trybunałem Konstytucyjnym. To była pierwsza z tych, nielicznych początkowo manifestacji, z których zrodził się KOD. Ale formalnie nie jestem związany z żadną organizacją polityczną. Staram się być zawsze tam gdzie ludzie stają w obronie wartości.
Dlaczego te manifestacje w obronie wartości są tak nieliczne? Po masowym zrywie przed sądami latem 2017 roku nie było podobnych masowych protestów. Obserwujemy częste, ale jednak nieliczne protesty w obronie Konstytucji.
Tłumaczę to trochę zmęczeniem. Myślę, że - odwołując się do psychologii - nie ma takiej możliwości żeby utrzymać wysoką falę emocjonalnego zaangażowania przez miesiące, czy lata. Poza tym chyba zawsze było tak, że o wartości upominają się przede wszystkim elity społeczne. Że dla przeciętnego Kowalskiego te wartości są bliskie, ale nie aż tak, żeby na co dzień poświęcić im to, co jest bliższe ciału.
Ale z tych masowych demonstracji wyłoniła się pewna wspólnota obywatelska, która charakteryzuje się podobnymi wrażliwościami. Ludzi, którzy nie zaniechali protestów. I to jest ta kropla, która drąży skałę. Jestem przekonany, że przyjdzie moment, gdy nasze uparte, konsekwentne działania spowodują, że na ulicę znowu wyjdą setki tysięcy ludzi żeby zademonstrować przywiązanie do wartości, które są deptane.