Jeszcze niedawno wielu wyborców PO liczyło na to, że partia Donalda Tuska przegłosuje w Sejmie ustawę o związkach partnerskich. Dziś już wiadomo, że konserwatyści są w Platformie silniejsi, niż do tej pory się wydawało. Teraz mniej liberalna część PO proponuje: nie twórzmy nowych ustaw, zmieńmy istniejące już przepisy.
Konserwatywni posłowie Platformy proponują, by odejść od formuły związków partnerskich, a znieść "część barier formalnych, które utrudniają życie parom pozostającym w nieformalnych związkach". Jednym z orędowników takich zmian jest poseł Jacek Żalek.
Konserwatyści z PO nie tylko próbują w ten sposób pogodzić postulaty lewicy ze stanowiskiem prawicy. Taką propozycją, jak pisze "Rzeczpospolita", chcą też powiedzieć "sprawdzam" wszystkim tym, którzy "tłumaczą konieczność wprowadzenia związków partnerskich ułatwieniami w codziennym życiu". Jeśli zwolennicy związków partnerskich odrzucą taką propozycję, dla konserwatystów będzie to jasny sygnał. "Pod pretekstem równości chodzi o legalizację małżeństw homoseksualnych i nadanie im przywilejów bez nałożenia żadnych obowiązków" – mówi "Rzeczpospolitej" anonimowo polityk PO.
Mimo to, poseł Artur Dunin, który przyszykował swój projekt ustawy o związkach partnerskich, przekonuje do wprowadzenia całej ustawy. Jego zdaniem, by wszystko działało jak należy, potrzeba po prostu te przepisy zebrać w jednej ustawie.
Wątpliwe jednak, by PO przyjęła jego projekt, bardziej lewicowy, niż życzy sobie wiele osób w partii. Dlatego też posłowie w Platformie szukają innego rozwiązania. Czyżby więc związki partnerskie, tak jak wiele innych niezrealizowanych postulatów społecznych, należy włożyć między bajki na najbliższe 3 lata?
Myślę, że to dobry i kompromisowy pomysł, który powinien zadowolić wszystkich. Bo do uregulowania kwestii dziedziczenia, decyzji o pochówku czy łatwiejszego dostępu do informacji medycznej wcale nie trzeba tworzyć instytucji paramałżeństwa, wystarczy dostosować obecne przepisy prawa.