Nieznana dotąd posłanka PiS, Barbara Bartuś przebojem wskoczyła na czołówki serwisów internetowych. Młodemu gejowi napisała, że jego wyjazd z Polski nie będzie dużą stratą. Zobaczcie, kim jest Barbara Bartuś, która w zeszłym roku na sejmowej mównicy padła "ofiarą" wicemarszałka Niesiołowskiego.
Patryk, młody homoseksualista napisał maila do posłanki, po wyrzuceniu z programu sejmowych obrad projektów dotyczących związków partnerskich. Posłowie zdecydowali się, że dyskutować o nich nie będą i kropka. List Patryka był gorzki, wyjaśniał w nim, że m.in. jej głos "uniemożliwił mu bycie szczęśliwym", dlatego jak tylko "skończy liceum to wyjedzie z kraju i Polska straci kolejnego młodego obywatela".
Posłanka młodemu chłopakowi odpowiedziała, ale trudno nazwać taką korespondencję wymianą uprzejmości.
Radykalny i mocny komentarz, charakterystyczny dla Prawa i Sprawiedliwości, ale - o dziwo - niezbyt pasujący do samej posłanki.
Europoseł sikał na jej plakat?
To druga kadencja tej posłanki, która do Sejmu weszła z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. W rubryce zawód na stronie sejmowej widnieje: poseł zawodowy lub parlamentarzysta. Zanim została posłem, Barbara Bartuś ukończyła studia magisterskie na dwóch kierunkach: administracja i prawo. Prawnikiem jednak nigdy nie była. Pracowała w ZUS-ie, ale z czasem pojawiły się polityczne ambicje. Zanim trafiła na Wiejską była radną gminy i powiatu.
W czasie ostatniej kampanii wyborczej o Barbarze Bartuś było przez chwilę głośno, ale wcale nie za jej sprawą. Jeden z ówczesnych europosłów PiS sfotografował się w pozie, która wygląda jakby oddawał mocz przed plakatem bohaterki tekstu oraz europosła Pawła Kowala.
Wtedy sprawę komentowała:
Incydent ze zdjęciem nie przeszkodził w dostaniu się na Wiejską. W Sejmie co prawda do najaktywniejszych posłów nie należy, ale z mównicy słyszymy ją dwa razy częściej niż statystycznego parlamentarzystę. Miała 29 wystąpień, poza tym wniosła po 18 projektów ustaw i uchwał. Gorzej jest już z frekwencją, bo opuściła aż 103 z 759 głosowań.
"Przyciskała" premiera po expose
Jak już na mównicy się pojawi, to mówić się nie boi. Dwukrotnie atakowała samego premiera i to w dniu jego ostatniego expose, mówiąc m.in.: "brak pieniędzy na leczenie onkologiczne to tylko niektóre przykłady, a pan nawet słowem nie wspomniał o tym, czy pański rząd zamierza cokolwiek zmienić w tym zakresie". Za co koledzy z sejmowych ław nagrodzili ją oklaskami.
To właśnie sprawami polityki społeczno-rodzinnej zajmuje się najczęściej. Protestowała przeciwko reformie emerytalnej. Pracuje przy projektach zmian kodeksu karnego, administracyjnego lub podatkowego.
Posłanka Bartuś często ma problemy ze zmieszczeniem się w regulaminowym czasie wypowiedzi. Z czego zdaje sobie bardzo dobrze sprawę. Słyszeliśmy od niej: "Oczywiście, czas mi nie pozwala na zadanie szczegółowych pytań w związku z tą ustawą, które są bardzo liczne, ale jak zwykle, zadam w interpelacji." lub "Tak, panie marszałku, wiem, że przedłużyłam czas, ale myślę, że nie jestem wyjątkiem".
Sejmometr zbadał, że z jej ust najczęściej padają słowa:
To właśnie ona była jedną z "ofiar" ówczesnego wicemarszałka sejmu Stefana Niesiołowskiego, który bardzo, ale to bardzo skrupulatnie przestrzegał regulaminowego czasu na wystąpienie.
Jak przystało na polityka Prawa i Sprawiedliwości należy do zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej. Od niedawna jest także członkiem grupy ds. promocji badmintona oraz zespołu członków i sympatyków Ruchu Światło-Życie. Zapisała się również do zespołu na rzecz Katolickiej Nauki Społecznej, a także Tradycji i Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Aktywna i merytoryczna
Kontrowersyjny mail może zaszkodzić wizerunkowi Barbary Bartuś, o której w pochlebnych słowach wyrażają się nawet sejmowi współpracownicy z innych partii.
– Jest aktywna i bardzo kompetentna w sprawie ubezpieczeń społecznych. W sposób nieagresywny i merytoryczny potrafi przekazać swoje zdanie i stanowisko. Naprawdę o pani poseł mogę wypowiadać się z wielkim szacunkiem mimo że jak wiadomo poglądy mam różne - mówi w rozmowie z naTemat Magdalena Kochan (PO), wiceprzewodnicząca sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny, w której współpracuje z Barbarą Bartuś.
Magdalena Kochan wyjaśnia, że nie pamięta, aby dotychczas posłanka Bartuś wypowiadała się o homoseksualistach w negatywnym tonie. Kontrowersyjnym mailem jest co najmniej zdziwiona.
– Podczas posiedzeń pani poseł nie jest w swoich wypowiedziach agresywna, napastliwa. Nie obraża rozmówcy. Zapamiętałam ją raczej jako osobę bardzo merytoryczną, która ma sporą wiedzę w swoich dziedzinach. Jej wystąpienia nie są konfliktowe czy nad wyraz emocjonalne. Tym bardziej jestem zdziwiona i jest mi przykro, że poseł RP potrafił się tak zachować - słyszymy.
Chamstwo za chamstwo
Sama zainteresowana w swoim postępowaniu nie widzi nic złego.
- Mail, który dostałam był w stylu małego dziecka, które tupie nogami i zachowuje się na zasadzie: jak czegoś nie dostanę, to zrobię to i to. Więc w takim też tonie odpisałam - mówi naTemat Barbara Bartuś.
Nie przekonuje jej także nasza sugestia, że takie słowa nie przystają posłowi Rzeczpospolitej. – Maile kierowane do mnie jako posła były z pogardą do kraju, więc proszę się nie dziwić, że tak odpowiedziałam - tłumaczy.
Takie tłumaczenia nie przekonują oburzonych internautów. Przemysław (nazwisko do wiadomości redakcji), jeden z naszych czytelników uważa, że chyba tylko w jednym kraju świata (w Polsce) delegat narodu do parlamentu może powiedzieć obywatelowi, pełnoprawnemu członkowi tego narodu, że jego „wyjazd z Ojczyzny nie będzie dużą stratą”.
- To ukoronowanie mowy nienawiści, lekceważenia i upojenia władzą, jakiego dawno nie słyszałem. Wyobrażam sobie Obamę mówiącego do niezadowolonego obywatela: To sp... z USA! Niestety takie samo prawo do powiedzenia tych słów Obamie miałby też ów niezadowolony obywatel. A zatem: pani Barbaro Bartuś, niechże pani sama wyjeżdża! Strata będzie jeszcze mniejsza - kwituje.
"Panie Patryku, skoro Polska jest dla Pana tylko "tym krajem", to Pana wyjazd z naszej Ojczyzny nie będzie dla niej dużą stratą. Pozdrawiam"
Jestem zaskoczona i zszokowana tym, co zobaczyłam na zdjęciu w "Super Expressie". Posła Włosowicza wcześniej spotkałam zaledwie kilka razy. Nigdy nic nie wskazywało, abyśmy żywili do siebie jakiekolwiek animozje. CZYTAJ WIĘCEJ
źródło: SE.pl
Barbara Bartuś
posłanka PiS
Mail, który dostałam był w stylu małego dziecka, które tupie nogami i zachowuje się na zasadzie: jak czegoś nie dostanę, to zrobię to i to. Więc w takim też tonie odpisałam.