
Jeszcze 30 lat temu to miasto liczyło niemal 240 tys. mieszkańców. Dziś mieszka tu poniżej 170 tys. osób i liczba ta z roku na rok się kurczy. Problemy z demografią ma wiele miast Śląska, ale w Bytomiu właściwie wszystko od lat idzie nie tak. Taka opinia dominuje w kraju i podziela ją wielu mieszkańców, którzy dali temu wyraz w ostatnich wyborach. Wygrała tu Koalicja Obywatelska, która będzie w mieście... współrządzić wraz z PiS-em.
"Bytom, to je gańba!" – grzmi na Facebooku jeden z mieszańców. Inny dodaje, że nie na taką koalicję głosował. Padają oskarżenia, że to wszystko wyłącznie dla stołków. A krytykowani są (najczęściej przez własny elektorat) i samorządowcy z KO, i działacze PiS. Bo Bytom to jedno z bardzo nielicznych miast, gdzie w polityce czas jakby się cofnął.
Teraz ta współpraca będzie jeszcze bardziej oficjalna. – To dla dobra mieszkańców miasta – zapewnia radny PiS.
Na te lokalne układanki oburza się jednak śląski oddział Komitetu Obrony Demokracji. Wydał oświadczenie, w którym wyraził sprzeciw wobec jakiegokolwiek dogadywania się parlamentarnej opozycji z Prawem i Sprawiedliwością.
Jesteśmy przekonani, że tego rodzaju współpraca (PO z PiS - przyp. red.) nie będzie korzystna, ani dla Bytomia, ani dla Polski. Legitymizuje to działania antydemokratyczne i wprowadza zniechęcenie i obrzydzenie do polityków ugrupowań demokratycznych.
Przedstawiciele i PO, i PiS tymczasem jak ognia unikają słowa "koalicja". – Z tego, co mi wiadomo, to w Bytomiu nie ma dojść do koalicji, tylko porozumienia, co do kwestii obsadzenia prezydium rady miasta – starał się objaśnić katowickiej "Gazecie Wyborczej" gliwicki poseł PO Borys Budka, dowodząc, że jest to sytuacja taka, jak i w Sejmie, gdzie kluby parlamentarne i obozu władzy, i opozycji mają swoich marszałków w prezydium.
Przed laty Bartyla startował w wyborach z poparciem PiS, ale to dawne czasy. Później na jego karierze zaważyły m.in. prokuratorskie zarzuty z czasów, gdy był prezesem Polonii Bytom. Śledczy zarzucają mu, że przed laty piłkarski klub z Bytomia awansował z III ligi do ekstraklasy - nazwijmy to - nie tylko dzięki umiejętnościom zawodników.
Koszt inwestycji oszacowano na 115 mln zł. Środki na ten cel miały pochodzić z Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Ale - jak to określił radny Patoń - okazało się, że EBI bankrutom nie udziela pożyczek. Bo budżet Bytomia świeci pustkami. To wtedy, w pierwszej połowie 2017 r., z klubu radnych popierających prezydenta Bartylę odeszło kilka osób. I wtedy na dobre zaczęła się współpraca bytomskiej PO z PiS-em.
– My tu wszyscy mieszkamy. I z tej partii, i z tamtej. Wiadomo, żeśmy się czasem kłócili, ale wszyscy jesteśmy stąd i zależy nam na tym mieście – tak fenomen współpracy PO z PiS-em tłumaczy w rozmowie z naTemat Mariusz Kurzątkowski, były radny Bytomia. W 2014 r. wszedł do rady z list komitetu Bytomskiej Inicjatywy Społecznej Damiana Bartyli, ale w trakcie kadencji opuścił ten klub, tworząc nowy – "Budujmy Bytom". Z bliska obserwował, jak Platforma z PiS-em dogadywały się przez ostatnie półtora roku.
W Warszawie PO z PiS-em się kopią. To, że tu się porozumiały, to dobrze. Bo wiadomo, że na przykład będzie się łatwiej dogadać, gdy będą potrzebne jakieś pieniądze.
Zdaniem byłego radnego, obojętnie, kto by Bytomiem7 nie rządził, spadku liczby mieszkańców już się raczej nie uda zatrzymać, bo miasto jest bardzo zapóźnione w stosunku do innych. Ale może teraz wreszcie się skończy jego degradacja?
