Agenci ABW wkroczyli do mieszkania operatora, który brał udział w pracach nad materiałem o polskich neonazistach. Nawet pośród prawicowych komentatorów podniosły się krzyki o łamaniu wolności słowa i przekroczeniu granic zdrowego rozsądku.
To się dzieje naprawdę. Po tym, jak przez prawicowe media przetoczyła się nagonka na TVN, w którym wyemitowano materiał o polskich neonazistach z Wodzisławia Śląskiego, do akcji wkroczyła ABW. Agenci weszli do mieszkania operatora TVN Piotra Wacowskiego.
Wacowskiemu zarzuca się, że na głośnej imprezie w Wodzisławiu Śląskim stał z uniesioną ręką i oddawał hołd Hitlerowi. On sam twierdzi, że tylko w taki sposób udałoby się zdobyć zaufanie neonazistów, którzy zostali pokazani w materiale "Superwizjera".
W piątek funkcjonariusze ABW wręczyli operatorowi stacji Piotrowi Wacowskiemu pismo, by stawił się na przesłuchanie w charakterze podejrzanego o propagowanie faszyzmu. Do tego agencji przyszli do jego domu. Albo mieszkanie było obserwowane, albo Wacowski śledzony, bo agenci weszli do mieszkania zaraz po tym, jak operator wrócił wieczorem do domu.
TVN chroni swojego pracownika i wydało w tej sprawie oświadczenie. Czytamy w nim, że "autorzy reportażu postępowali zgodnie ze wszystkimi standardami dziennikarstwa śledczego. Stawianie tego, który ujawnia działalność przestępczą na równi z przestępcami traktujemy jako próbę zastraszenia dziennikarzy".
Jednocześnie pojawia się zawiadomienie o tym, że stacja telewizyjna występuje na drogę prawną przeciwko tym, którzy twierdzili, że całe wydarzenie w Wodzisławiu Śląskim zostało zainscenizowane przez TVN.