Australijczyk wrzucił do sieci nagranie, które doprowadziło do wściekłości panów mających problem z płcią piękną. Obcokrajowiec poderwał kilkanaście młodych dziewczyn i nie wyglądało to na nieprawdopodobny wyczyn. Okazuje się, że w ten sposób reklamuje szkołę uwodzenia.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Tytuł filmu "Getting Laid Non-Stop In Poland" można przetłumaczyć jako "Nieustanne zaliczanie w Polsce". Podrywacz przedstawiający się w internecie jako Bradicus Maximus nakręcił krótkie filmiki na Instagramie, zmontował w kompilacje i wrzucił na YouTube.
Początkowo w internecie ukazały się nagrania z odsłoniętymi twarzami lekko "wciętych", półnagich dziewczyn. Film został opublikowany na YouTube ponownie - tym razem z cenzurą. I tak zbulwersował internautów.
Podryw na Australijczyka
Ów film dokumentuje pobyt Bradicusa w Warszawie i Krakowie. Widzimy na nim ujęcia z klubów, ulic i pokoi hotelowych. W ostatnim przypadku dziewczyny są zwykle w samej bieliźnie i czym prędzej się ubierają, czym autor sugeruje, że do czegoś doszło.
Sam sposób na podryw wydaje się być skuteczny, ale obiektywnie nie jest zbyt wysokich lotów. Opiera się na tandetnych tekścikach i nachalnym nagabywaniu do pocałunku do kamery, smyraniu i dotykaniu. Bradicus jednej z dziewczyn gładzi włosy i przyznaje, że są piękne, w innych ujęciach słyszymy, że nauczył się mówić po polsku "na zdrowie" i "Polki!". Brzmi jak tandetny podryw niczym z "poradników podrywacza".
Niektóre dziewczyny chętnie dawały się nagrywać. Innym niby robił zdjęcie, a tak naprawdę kręcił film. Ujęcia z pokojów mają dziwne kąty i możemy się domyślać, że leżał ze smartfonem w ręku i udawał, że coś sobie pisze lub czyta, ale w rzeczywistości wszystko w ukryciu rejestrował.
W jednej z ostatnich scen Polka zdradziła, dlaczego zainteresowała się Australijczykiem. Był "czysty" i "miły". To jego modus operandi.
Link do filmiku Australijczyka wywołał ogromne poruszenie na Wykopie. Tylko ułamek krytycznych komentarzy dotyczył autora, jego wyglądu i zachowania. Morze internetowych pomyj wylało się na polskie kobiety. Sfrustrowani użytkownicy zarzucają im, że są zbyt "łatwe" w relacjach z ludźmi mówiącymi po angielsku. Najłatwiejszy sposób na "wyrwanie" Polki według wykopowiczów? Bycie lub uchodzenie za obcokrajowca.
Podrywacz uwodził jednak kobiety w całej Europie, a wszystkie filmy na jego kanale są utrzymane w podobnym stylu. Uwiecznił swoje seks-wojaże na Ukrainie, w Niemczech, Anglii, Czechach, Holandii czy Finlandii. Nie do końca prawdziwy zatem jest stereotyp Polki, która szaleje na punkcie obcokrajowca.
Z filmików Bradicusa wynika, że nie wystarczy mówić po angielsku lub być nieziemsko przystojnym, by uwieść jakąkolwiek kobietę. Trzeba przede wszystkim być śmiałym i uśmiechniętym facetem.
"Polska wcale nie jest taka łatwa"
Pewnie część z was zastanawia się, jak to wszystko wygląda z perspektywy australijskiego amanta. Napisałem do Bradicusa mail, by podzielił się wrażeniami z naszego kraju. Odpisał niemal od razu.
W Warszawie spędził kilka dni. – Polska wcale nie była taka łatwa, jest za to super przyjazna, bo kobiety są dość otwarte i miłe. To sprawia, że jestem bardziej cierpliwy w poznawaniu i docenianiu ich – stwierdził.
Pochwalił się, że uprawiał u nas seks z 15 kobietami. – Żadnej nie płaciłem, poznawałem je na ulicy, w klubach, barach i na Tinderze – dodał Bradicus. Co sądzi o Polkach?
– Myślę, że są urocze, nie są super krytyczne, jednak nie podobała mi się sztuczność kobiet w niektórych klubach nocnych, ale to powszechne zjawisko również w innych miastach. Polki prezentują fajną mieszankę konserwatyzmu i otwartości. Bardzo dobrze też mówią po angielsku – tłumaczył pochodzący z Sydney mężczyzna.
Zapytałem go również o etyczność wrzucania filmików z pijanymi, półnagimi Polkami. Sprostował mnie, że przez większość czasu wcale dużo nie pił z dziewczynami. Wyznał też, że nie lubi się upijać, a zwłaszcza doprowadzać do tego stanu kobiet.
– Lubię, kiedy dziewczyna rozumie co robi. Jeśli chodzi o media społecznościowe, to dopiero po fakcie zrozumiałem, że przesadziłem i zamazałem im kompletnie twarze. Wcześniej były tylko częściowo zakryte – bije się w pierś. Jest też druga strona medalu.
Korepetycje z podrywu
Bradicus, a właściwie Brad nie jest zwykłym imprezowiczem, ale... coachem, a konkretnie "pickup artist", czyli tzw. zawodowym mistrzem podrywu. Do prowadzenia takiego kontrowersyjnego biznesu nie ma chyba lepszego portfolio niż właśnie takie filmiki.
Bradicus wrócił do siebie i teraz przekazuje swoje doświadczenia na kursach - telefonicznych, osobistych i w formie prelekcji.
"Trenuję facetów z całego świata, by potrafili poznawać kobiety i zabierali je gdzie tylko zechcą. Przekonałem kilku klientów do odwiedzenia Polski, by mogli się tam podszkolić. To przyjazne miejsce do poznawania kobiet i ogólnie dla relaksu" – pisze.
– Jednak masz rację: nie jestem typowym facetem. Większość facetów nie podchodzi do samotnych kobiet z wiedzą o tym jak je zainteresować i zaprowadzić do punktu, gdzie może się "coś" wydarzyć. Jednocześnie, jeśli ona o tym wie, to jest to dobre i dla niej – wyjaśnia Brad.
Na swojej stronie zaprasza na bootcampy, czyli szkolenia, na których opowie o swoich trikach. Odwiedzi USA i Kolumbię gdzie będzie dzielił się wiedzą zdobytą m. in. w Polsce.