Roger Waters znów to zrobił – podczas koncertu wzywał do oporu przeciwko łamiącemu konstytucję w Polsce Jarosławowi Kaczyńskiemu. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ten koncert miał miejsce w... Meksyku.
To, że artyści z całego świata podczas swoich występów w Polsce nawołują do oporu przeciwko PiS i Jarosławowi Kaczyńskiemu powoli przestaje dziwić. Czynił tak Bono, przez ekipę "dobrej zmiany" nazywany "kiepskim śpiewakiem". Zrobił to Mick Jagger podczas koncertu Rolling Stones w Polsce. Zrobił to też Roger Waters, choć... sakramencko daleko od Polski.
Podczas koncertu Rogera Watersa w Meksyku na telebimie ponad koroną stadionu pojawił się napis, który raczej nie spodoba się prezesowi Prawa i Sprawiedliwości ani jego sympatykom. Anglojęzyczne hasło wzywało do oporu przeciwko Kaczyńskiemu w Polsce.
To nie pierwszy raz, gdy Waters miesza się do polskiej polityki. W sierpniu tego roku podczas koncertu w Gdańsku na telebimie pojawił się napis "Konstytucja, Konstytucja". Wcześniej Waters wpierał opozycję podczas koncertu w Krakowie.