Roger Waters, były gitarzysta zespołu Pink Floyd, na swoim koncercie w Meksyku wezwał do oporu przeciwko... Jarosławowi Kaczyńskiemu. Polityczno-muzyczny happening spotkał się z szerokim odzewem w internecie. Głos zabrał minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
"Resist Kaczyński in Poland" – takie hasło pojawiło się na telebimie koncertu Watersa w Meksyku. Anglojęzyczne hasło wzywało do oporu przeciwko prezesowi PiS w Polsce.
Zdjęcie zrobione w Meksyku narobiło sporo szumu w internecie. Dotarło do ministra Brudzińskiego, który pierwotnie skomentował je złośliwie, ale z klasą. "Podobno Roger Waters wezwał wczoraj w Meksyku do oporu przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu. Ja jutro wybieram się do Wąchocka i mam zamiar wezwać do oporu przeciwko Rogerowi" – napisał na Twitterze.
Wywiązała się ostra wymiana zdań, która przeobraziła się w inwektywy. "Różnica taka, że Roger nie jest starym komuchem z personalnymi ambicjami skierowanymi w przywrócenie starych czasów i cofanie się w rozwoju" – napisał jeden z użytkowników.
W odpowiedzi Joachim Brudziński broniąc się, nazwał muzyka "pożytecznym idiotą" prezydenta Rosji. "Roger Waters pewno nie jest starym komuchem, ale moim zdaniem na pewno jest starym #UsefulIdiots Putina".
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski skrytykował Brudzińskiego za wyzywanie osób o odmiennych poglądach od "idiotów", "ruskich trolli", "imbecylów" i "prostackich antysemitów". Minister napisał, że "robi swoje".
Dodajmy, że Roger Waters trafił swego czasu na "listę wrogów Ukrainy". Wszystko przez to, że poparł aneksję Krymu przez Rosję.