Gwizdy i buczenia zakłóciły obchody rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego na Powązkach Wojskowych. "Jeśli taka sytuacja będzie się powtarzała, więcej nie będę brał udziału w rocznicowych uroczystościach" - zapowiedział gen. Zbigniew Ścibor-Rylski, prezes Związku Powstańców Warszawskich.
"Proszę was w imieniu tych, którzy tu spoczywają: mam nadzieję, że nie będzie żadnych buczeń i gwizdów" - mówił tuż przed Godziną W na Powązkach Wojskowych gen. Zbigniew Ścibor-Rylski, prezes Związku Powstańców Warszawskich. O godne obchody apelował też prezydent Bronisław Komorowski.
Nie udało się. Tak jak w poprzednich latach, tak i teraz, uroczystościom rocznicowym na Powązkach towarzyszył podtekst polityczny. Część zgromadzonego tam tłumu gwizdami i buczeniem przywitała premiera Donalda Tuska. Podobną reakcję wywołało wyczytanie nazwiska Jacka Michałowskiego z Kancelarii Prezydenta. Kiedy premier Tusk opuszczał cmentarz kilka osób krzyczało do niego: "Faryzeusz, faryzeusz!".
Zupełnie inaczej zareagowano na przybycie Antoniego Macierewicza z PiS. Przywitały go brawa, a po zakończeniu ceremonii tłum oklaskiwał grupę polityków PiS, którzy wyciągali ręce pokazując znak "V".
Generał Ścibor-Rylski zapowiedział, że jeśli sytuacja się powtórzy, nie będzie brał udziału w uroczystościach rocznicowych.
Ręce opadają. (…) Ileż razy można być bezsilnym świadkiem chamstwa i deptania pamięci ludzi, którzy - ramię w ramię - niezależnie od przekonań ginęli w Powstaniu?