Lloyd Russell-Moyle, polityk Partii Pracy widowiskowo zaprotestował przeciwko decyzji brytyjskiej premier Theresy May w sprawie procedury Brexitu. Próbował wynieść z izby... berło, czyli symbol władzy królewskiej, bez którego w brytyjskim parlamencie nie można uchwalać prawa.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
We wtorek w brytyjskim parlamencie miało odbyć się głosowanie w sprawie Brexitu. Przełożyła je jednak brytyjska premier Theresa May. Wcześniej wynegocjowała warunki Brexitu z Unią Europejską i parlament miał już tylko głosować za przyjęciem lub odrzuceniem umowy. Nic takiego się jednak nie stało.
Głosowanie przełożono nie bez powodu. Wiadomo było bowiem, że umowa nie zostałaby przegłosowana przez parlament. Przeciwni jej są laburzyści, liberalni demokraci i szkoccy nacjonaliści, a nawet wielu członków Partii Konserwatywnej.
Po tym, jak Theresa May odłożyła głosowanie, przedstawiciel Partii Pracy Lloyd Russell-Moyle wyzywająco przemaszerował przez środek sali, podniósł półtorametrowe berło, czyli symbol władzy królewskiej w parlamencie i próbował z nim odejść. Bez niego izba nie może uchwalać prawa.
Inni posłowie zareagowali oburzeniem, krzycząc do niego, by odłożył "nietykalne berło". Konserwatywni parlamentarzyści wykrzykiwali "hańba!" i "wyrzućcie go!". Spiker brytyjskiego parlamentu John Bercow zareagował natomiast wymownym, ale nieco brytyjsko-flegmatycznym: "Nie, nie, nie...".
Russell-Moyle został zatrzymany dopiero przy drzwiach. Jedna z urzędniczek parlamentu odebrała politykowi symbol władzy i odłożyła we właściwe miejsce. Ekscentryczny polityk został zawieszony za swoje zachowanie na resztę dnia.
W Wielkiej Brytanii już wcześniej dochodziło do ekscesów z berłem. John McDonnell został zawieszony w Izbie Gmin na pięć dni po tym jak złapał berło w proteście przeciwko decyzji rządu o... zezwoleniu na trzeci pas startowy na lotnisku Heathrow.
W 1976 roku Michael Heseltine wściekły wywijał nim w ławach laburzystów, po tym jak konserwatywna opozycja przegrała głosowanie jednym głosem.