
Stanisław Szukalski ma tak barwny życiorys i dorobek artystyczny, że nie wiadomo od czego zacząć. Bez niego w "Titanicu" nie zobaczylibyśmy Leonardo DiCarpio, pracował z Salvadorem Dali na planie filmu Hitchocka "Urzeczona", jest też autorem popularnej obecnie mitologii o Lechitach, którzy są praprzodkami całej ludzkości. Dlaczego "Stach z Warty" to postać kompletnie zapomniana?
Śladów Szukalskiego można szukać w Warcie w województwie łódzkim. To właśnie tam przyszedł na świat 13 grudnia 1893 roku. – Kiedy się urodził 125 lat temu, wszyscy żyli i umierali w jednym miejscu. Jego życie było nieustanną podróżą – mówi naTemat Barbara Cichecka, dyrektorka Muzeum Miasta i rzeki Warty
W 1939 roku uciekł do Stanów Zjednoczonych. Jego pracownia w Polsce została zbombardowana i ledwo uszedł z niej z życiem. Szanse na emigrację zawdzięczał żonie posiadającej amerykański paszport. W USA opowiedział prasie o niemieckim terrorze dziejącym się w naszym kraju. Osiadł w Kalifornii, gdzie parał się rzeźbiarstwem. Nie wiodło mu się najlepiej, bo w czasie wojny mało ludzi myślało o sztuce.
Szukalskiemu nie tylko rzeźbiarstwo zaprzątało mu głowę. Jest również znany jako twórca koncepcji zermatyzmu. Pseudonauka wyznawana przez współczesnych turbosłowian zakłada, że dawniej wszyscy ludzie mówili wspólnym językiem zbliżonym do polskiego (tak zwana macimowa), a nasi przodkowie wywodzą się... z Wyspy Wielkanocnej.
Był genialnym, niepokornym ekscentrykiem, skandalistą, atakował wszystkich - krytyków sztuki nazywał "pasożytami". Kiedy pewien hrabia przyszedł obejrzeć jego prace i dotknął rzeźbę swoją laską, Szukalskiego zatkało. Połamał mu laskę i wygnał go za drzwi mówiąc "Moich rzeźb nikt nie ogląda laską, tylko oczyma".
