
Krystyna Gzik wyjęła rodzinny album z czarno-białymi zdjęciami. – O, tu do chrztu się szykowaliśmy! – wspominała. Jeszcze było normalnie. Życie rodziny Gzików toczyło się zwykłym, szarym rytmem wyznaczanym przez PRL-owską rzeczywistość. Potem było ostatnie spotkanie. – Powiedział mi tylko, żebyśmy z córką wracały już do domu, bo na dworze jest strasznie zimno – wspominała.
Gdy 16 grudnia 1981 r. w kopalni "Wujek" w Katowicach padły strzały, te kobiety były młodymi żonami, matkami. Rozpoczynały swoją życiową drogę w tych rolach. Okrucieństwo historii sprawiło, że jednocześnie w ich życiu nastąpił początek i koniec tego, co najważniejsze. Żadna z nich nigdy nie starała się pokazywać w blasku fleszy jak bardzo cierpi, jak tęskni.
Przypomnijmy, że właśnie 16 grudnia mija 37. rocznica pacyfikacji kopalni "Wujek", w wyniku której zginęło 9 górników, a 23 zostało rannych. Gdyby nie wielkie serce i poświęcenie lekarzy i personelu medycznego, ofiar pacyfikacji zapewne byłoby więcej, bo chociażby ranni nie otrzymaliby właściwej pomocy. Milicja, wojsko oraz ZOMO dokonało pacyfikacji Kopalni Węgla Kamiennego "Wujek", ponieważ górnicy zebrani na terenie kopalni protestowali przeciwko działaniom ówczesnej władzy i wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce.
Koszalin – Katowice. Każdy kilometr tej trasy znała na pamięć. Pokonała ją setki razy zadając sobie wciąż te same pytania: kto i dlaczego pozbawił życia młodego chłopaka, który znad morza przyjechał na Śląsk, by znaleźć lepszą pracę i lepsze życie?
Róża Czekalska. Niechętnie rozmawiała z dziennikarzami. Wspominała zupę albo gorącą kawę, które przygotowywała dla męża, Józefa, i przekazywała przez kopalniany płot.
Proces w sprawie pacyfiacji kopalni "Wujek” zakończył się prawomocnym wyrokiem skazującym w 2008 roku. Pokrzywdzeni oraz bliscy ofiar, po wielu latach prawnej batalii, przyjęli to rozstrzygnięcie z ulgą.
Specjaliści, którzy pod kierunkiem prof. Władysława Nasiłowskiego przeprowadzali w Katowicach-Ligocie sekcje zwłok zabitych górników, podzielili się pracą i starali się wręcz perfekcyjnie wywiązać z powierzonego zadania.