Nie ma ostatnio dnia, byśmy nie byli bombardowani doniesieniami, które potęgują strach. Atak w Strasburgu, bestialskie morderstwo turystek w Maroku, alerty na lotniskach w Niemczech, podejrzane auto w Paryżu... – Wielu krajom grozi kolejna fala zamachów dokonywanych przez Państwo Islamskie – ostrzegł wreszcie szef Interpolu. Czy jest się czego bać? Przecież prezydent USA ogłasza, że ISIS właśnie zostało pokonane...
Prezydent Donald Trump zapowiedział, że Stany Zjednoczone rozpoczynają wycofywanie swoich oddziałów z Syrii, bo według ich oceny, Państwo Islamskie zostało już pokonane. "Pokonaliśmy ISIS w Syrii. To był jedyny powód naszej obecności w tym kraju" – napisał na Twitterze.
Ta zapowiedź spotkała się z ogromnym oburzeniem, zgrozą i niedowierzaniem. Nie spodobała się Kurdom, Amerykanom, ale też opinii publicznej na świecie. "Setki bojowników ISIS są w kurdyjskich więzieniach w Syrii. Co się stane, gdy amerykańskie wojsko się wycofa?" – pyta "Washington Post".
"Dziesiątki terrorystów atakują z użyciem broni ciężkiej"
Czy ISIS zostało rozbite? – Oczywiście, że nie. Wczoraj przeczytałem, że wciąż jest tam 30 tysięcy ludzi pod bronią. To jest potężna armia. To, że zostało zdobyte ostatnie miasto opanowane przez ISIS, to nie oznacza, że ISIS jako organizacja przestała istnieć – odpowiada w rozmowie z naTemat dr Krzysztof Karolczak, ekspert ds. terroryzmu z Ośrodka Analiz Politologicznych UW.
Jakby na dowód tego w piątek bojownicy ISIS rozpoczęli atak na dowodzone przez Kurdów Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) w prowincji Hadżin. Ich rzecznik pisał na Twitterze, że atak był ogromny. "Dziesiątki terrorystów atakują z użyciem broni ciężkiej" – relacjonował Mustafa Bali. Decyzja Trumpa go zszokowała.
Również prezydent Turcji przyznał, że amerykański przywódca poprosił go, by "zaopiekował się" ISIS. A to pokazuje, że problem wcale nie zniknął. "Trump cofa nas do czasów zamachów w Europie i Ameryce" – ostrzega izraelski "Haaretz".
Czy ISIS może teraz stanowić większe zagrożenie dla Europy?
Jak ISIS 2.0. zaczną wychodzić z więzień
Zapowiedź Trumpa pojawia się w momencie, gdy jakby częściej docierają do nas doniesienia o islamskich bojownikach. Z nim kojarzone jest zabójstwo dwóch turystek z Danii i Norwegii w Maroku. Zresztą w Maroku – tu pisaliśmy o tym więcej – sporo bojowników ISIS miało znaleźć kryjówkę. Władze co jakiś czas informują o aresztowaniach. "To dla Syrii" – słychać na nagraniu z zabójstwa kobiet.
O ISIS mówił też kilka dni temu sekretarz generalny Interpolu, ostrzegając przed kolejną falą terroru w Europie. Juergen Stock nazwał ją ISIS 2.0. Jak wyjaśnił, jest to pokolenie członków Państwa Islamskiego, które najbliższych latach zacznie wychodzić z więzień na wolność.
– Część bojowników była osadzona w więzieniach, część z nich była powiązana jeszcze z al-Qaidą. Spora grupa będzie teraz sukcesywnie wychodziła na wolność. I pojawia się pytanie. Czy w jakiś sposób zostali poddani resocjalizacji, czy nie? Pewnie nie. Stanowią zagrożenie potencjalne? Tak. Ale są znani. Można ich kontrolować – mówi dr Karolczak.
Wreszcie, w piątek pojawiła się informacja, że policja Niemiec i Francji została ostrzeżona przez służby bezpieczeństwa Maroka o planowanym zamachu samobójczym na lotnisku w Stuttgarcie. W Niemczech ogłoszono alert na 14 lotniskach. Wszędzie pojawili się antyterroryści. Zatrzymano cztery osoby, które zachowywały się podejrzanie.
Jak przypomina TVN24, w 2016 roku to właśnie służby Maroka przestrzegały niemiecką policję przed Anisem Amrim z Tunezji, który 19 grudnia tamtego roku dokonał zamachu na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie. Zginęło wówczas 12 osób, w tym Polak.
"Nie przesadzajmy"
Stąd nawracające pytanie, czy mamy się czego bać. – Zbliżają się Święta. Spirala strachu jest nakręcana. Przez polityków, media, służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo. Oczywiście był atak w Strasburgu, ale oficjalne stanowisko Francji było takie, że nic nie wskazuje na to, by człowiek ten miał oficjalne powiązania z ISIS – odpowiada Krzysztof Karolczak.
W przypadku ISIS, jego zdaniem, powtarza się historia sprzed kilkunastu lat. – To samo było z Al-Qaidą. Jeśli w świecie wydarzy się zamach terrorystyczny dokonany przez kogoś ze środowiska islamskiego, zaraz było podejrzenie, że stoi za nim al-Qaida. Ona sama przyznawała się do ataków, bo to nadawało jej prestiżu. A państwa grzmiały, że trzeba się przed nią bronić. Wtedy była al-Qaida, teraz jest ISIS – uważa.
On uspokaja: – Nie przesadzajmy. Oczywiście musimy być przygotowani na zagrożenie terroryzmem, ale pamiętajmy też, że żyjemy w poczuciu zagrożenia napadem bandyckim. I jakoś z tym żyjemy.