Polacy nie mają powodów do zadowolenia podczas igrzysk olimpijskich w Londynie. Obok zawodników, którzy zawiedli wynikiem, do czołówki olimpijskich wrogów publicznych dołączyła jednak także prezenterka Odeta Moro-Figurska, która przez pierwsze dni igrzysk w studiu olimpijskim TVP popisywała się całkowitą nieznajomością świata sportu.
– Pani Moro-Figurska otrzymała inne zadania służbowe i jej związki ze studiem olimpijskim będą obecnie wyraźnie mniejsze – stwierdziła w rozmowie z "Presserwisem" rzeczniczka prasowa Telewizji Polskiej. Choć oficjalnie TVP nie przyznaje, że odsunięcie dziennikarki od prowadzenia studia olimpijskiego ma bezpośredni związek z jej brakami w wiedzy o sporcie, które irytowały kibiców, na Woronicza przyznają, że "opinie widzów zawsze były dla TVP bardzo istotne". Wydaje się więc, że w ten sposób prawie półtora tysiąca internautów skupionych wokół facebookowej strony "Odeta Moro-Figurska Won Ze Studia Olimpijskego" po prostu zwolniło Moro-Figurską z pracy przy relacjach z olimpiady w Londynie.
Dlaczego Odeta Moro-Figurska tak bardzo podpadła kibicom? Głównie z powodu tego, iż okazało się, że prowadząca studio olimpijskie zna się na sporcie o wiele gorzej, niż przeciętny telewidz. Jednym najbardziej przeszkadzały błędy logiczne odnoszące się do reguł dyscyplin, które komentowała (stwierdziła, że polscy siatkarze "odesłali Włochów do domu", gdy wciąż trwa faza grupowa), innym pomyłki językowe ("za chwilę zagrają szermierki"), a jeszcze innym specyficzna dykcja prezenterki. Po latach, gdy studia najważniejszych imprez sportowych prowadzili najlepsi dziennikarze sportowi w Polsce, tacy jak Włodzimierz Szaranowicz, kibice przeżyli szok.
Krytyczni wobec niej byli także koledzy z branży. – Była niezwykle atrakcyjnym, ale obcym ciałem w tym studiu, wzburzyła ludzi i mnie też – powiedział "Presserwisowi Janusz Basałaj, redaktor naczelny Orange Sport. Szefa sportu Canal+, Tomasz Smokowski ocenił tymczasem, że wszystkie prowadzące studio "wykazują duże braki znajomości sportu".
Komentowała gorzej, bo jest kobietą?
Smokowski postawił więc w jednym rzędzie Moro-Figurską, prowadzącą na co dzień program "Kawa czy herbata?" oraz dziennikarki redakcji sportowej TVP Paulinę Chylewską i Sylwię Dekiert. Płeć Moro-Figurskiej była również argumentem dla niektórych internautów domagających się jej odejścia ze studia. "Odeta Moro-Figurska Won Ze Studia Olimpijskego do garów, i wózki pchać dzieciom a nie do telewizji" - napisał na Facebooku Marek Prystaj.
Zdaniem doświadczonego dziennikarza sportowego Michała Pola, to jednak nie płeć, a wiedza ma decydujące znaczenie w komentowaniu wydarzeń sportowych. – Kobiety mogą być równie świetnymi komentatorami, co mężczyźni. Wszystko zależy jednak od przygotowania – ocenia. – To zależy również od wewnętrznej pasji. Dlatego bardzo lubię, gdy komentują byłe zawodniczki. Ponieważ ktoś, kto to robił, najlepiej się na tym zna – dodaje dziennikarz. Podkreślając, że w żadnym wypadku nie wolno zamykać dziennikarstwa sportowego przed kobietami.
W przypadku Odety Moro-Figurskiej cały problem zdaje się polegać jednak na tym, że jej zabrakło właśnie wspomnianego przygotowania, niewiele było też w niej pasji. Moro-Figurska to bowiem jedna z najbardziej wszechstronnych postaci w polskiej telewizji. Z powodzeniem prowadziła przecież programy muzyczne w VIVA Polska, rozmawiała z największymi gwiazdami z Polski i ze świata i prowadziła autorskie programy. Na koncie ma też kilka dokumentów i reportaży. Od dwóch lat wraz z Markiem Zającem prowadzi kultowy poranny program TVP "Kawa czy herbata?".
Niestety ktoś zaproponował jej, by teraz zmierzyła się także ze sportem. I to ją wyraźnie przerosło.