Reklama.
Szanse na postawienie zarzutów byłemu księdzu Jackowi Międlarowi pojawiły się pół roku temu. Niestety, sprawę wówczas odebrano wrocławskim prokuratorom i przekazano ich białostockim kolegom. A tam postępowanie utknęło z powodu... braku biegłego. Żaden nie "wyraził gotowości" – tak brzmi wersja tamtejszej prokuratury.