Kolejny Polak zachował się nieodpowiedzialnie w słowackich górach. Tym razem ratownicy musieli uratować kobietę, która mimo złej pogody poszła na górską wyprawę. Wzięła ze sobą... dwuletniego syna.
Tym razem do akcji również musiała wkroczyć Służba Ratownictwa Górskiego na Słowacji. I znowu z powodu bezmyślności.
Jak poinformowała słowacka służba na Facebooku, 35-letnia kobieta poszła w góry z dwuletnim synem. Polka była z dzieckiem w okolicy Wielkiej Raczy, gdy mgła, silny wiatr i opady śniegu sprawiły, że przemarznięci matka i dziecko nie mogli dalej iść.
Kobieta wezwała na pomoc ratowników, a ci szybko znaleźli zagubionych matkę z dzieckiem. Chłopiec został ogrzany, a potem wraz z matką przetransportowany na stację kolejki liniowej.
W komentarzach pod postem Służby Ratownictwa Górskiego na Słowacji internauci nie szczędzą krytyki 35-letniej Polce.
"Jak matka może ryzykować życie dziecka? (...) To nieodpowiedzialne, nie mam słów" – napisała jedna z użytkowniczek, a ktoś inny ironicznie nazwał kobietę "matką roku". Inny internauta zwrócił z kolei uwagę, że słowaccy ratownicy mają z polskimi turystami pełne ręce roboty.