Zarobki Martyny Wojciechowskiej – nie chodzi o znaną prezenterkę, lecz o współpracowniczkę Adama Glapińskiego, szefa NBP – oburzyły opinię publiczną. Wyszło na jaw, że może ona dostawać nawet ponad 80 tys. zł miesięcznie. Wojciechowska to rusycystka z wykształcenia, w NBP kieruje Departamentem Komunikacji i Promocji.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
To tylko nieco mniej niż dostaje kanclerz Angela Merkel. Niższe od Wojciechowskiej zarobki mają choćby brytyjska premier Theresa May i prezydent Francji Emmanuel Macron. Wstyd przyznać, ale Andrzej Duda na tym tle to ubogi krewny – jego roczne zarobki to około 240 tys. zł. Jeszcze mniej dostaje premier Mateusz Morawiecki, bo około 200 tys. zł za rok.
Ta druga część jest wypłacana, jeśli członek rady BFG nie opuści żadnego posiedzenia – a tego Wojciechowska nie ma w zwyczaju. Według sprawozdania BFG, funkcję zaczęła pełnić 26 lipca 2017 roku. W BFG Wojciechowską ulokował sam Adam Glapiński, jako przedstawicielkę NBP.
Wojciechowska uchodzi za najbardziej zaufaną współpracowniczkę Glapińskiego. Towarzyszy mu dosłownie wszędzie, chroni go przed pytaniami dziennikarzy. Podobno żadna decyzja nie zapada bez jej udziału.