Z konferencji prasowej NBP, na której w wymijający sposób odniesiono się do zarobków współpracowniczki Adama Glapińskiego, kpi już nie tylko opozycja, ale nawet ludzie związani z PiS. Wystąpienie kadrowej NBP skrytykował senator PiS Jan Maria Jackowski, który pozwolił sobie na obrazową anegdotę dotyczącą tajemniczych wypowiedzi przedstawicielki banku o średnich zarobkach w banku.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
– Nie miałem szczególnych oczekiwań – przytomnie zauważył senator PiS. – Jest znana taka anegdota, że jeden profesor statystyki utopił się w jeziorze, którego średnia głębokość wynosiła 10 cm. Pokazuję anegdotę, która dobrze oddaje możliwości statystyczne – powiedział w Sejmie dziennikarzom.
– W tym wypadku mamy do czynienia z sytuacją, która wymaga pełnego wyjaśnienia opinii publicznej. Ta konferencja nie była odpowiedzią na moje oświadczenie – dodał Jan Maria Jackowski, na gorąco komentując konferencję NBP.
– Pani dyrektor wyraźnie odwoływała się do przygotowanego wcześniej scenariusza i przekazano te informacje, które bank chciał przekazać. Moim zdaniem można było taką konferencję zorganizować wcześniej. Niepotrzebny był ten długi okres oczekiwania. W tej chwili trwa debata i oceny tego stanu – mówił Jackowski w rozmowie, którą cytuje serwis 300polityka.pl.
Co wiadomo o zarobkach w NBP po konferencji prasowej Na konferencji prasowej NBP nie usłyszeliśmy żadnych konkretów o zarobkach Martyny Wojciechowskiej. Ewa Raczko, zastępca dyrektora departamentu kadr, zaprzeczyła, że zarabia ona w banku kwotę, o jakiej informowały media, czyli 65 tys. zł.
Powiedziała co prawda, ile dostają w NBP dyrektorzy – ponad 30 tys. zł – ale nie chciała ujawnić, ile zarabia Wojciechowska, przedstawiana jako jedna z najbliższych współpracowniczek Adama Glapińskiego. Warto dodać, że na konferencji nie pojawił się ani Glapiński ani Wojciechowska, której domniemane zarobki zbulwersowały opinię publiczną.
Wcześniej media podawały, że dyrektor komunikacji i promocji NBP zarabia 65 tys. zł. Ale to nie wszystko. Dodatkowe pobory miało jej zapewniać oddelegowanie przez Adama Glapińskiego do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, w którym jest przedstawicielką banku. Łącznie Wojciechowska ma zarabiać ponad 80 tys. zł.