Przyszło nam żyć w naprawdę trudnych czasach. Na jednej z ulic Las Vegas doszło do wypadku samochodowego. Niby nic nadzwyczajnego, dopóki nie zagłębimy się w szczegóły. Uczestnicy zdarzenia to nie ludzie, ale sztuczna inteligencja. Witamy w 2019 roku, w którym robot przejechał robota.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Na poboczu drogi przechadzał się autonomiczny robot reklamowy – Promobot. Nie wiadomo, co tam robił i jak się tam znalazł. Prawdopodobnie wyszedł "odsapnąć" po odbywających się w tym czasie targów technologicznych CES.
Pech chciał, że znalazł się na trasie rozpędzonej Tesli. Ta staranowała go z niewielką prędkością i pojechała dalej.
Fachowcy z Tesli muszą popracować nad inteligencją pojazdu, a zwłaszcza nad rozpoznawaniem obiektów (dobrze, że nie szedł tam człowiek!). Z kolei inżynierowie Promobota powinni sprawdzić, co "odbiło" robotowi.
Uszkodzenia Promobota były tak duże, że maszyna nadaje się jedynie do kasacji. Auto wyszło bez szwanku. Smaczku historii nadaje fakt, że Tesla jest produkcji amerykańskiej, a Promobot pochodzi z Rosji.