Powstaniec, arystokrata, fan motoryzacji, generał Wojska Polskiego, kawaler orderu Virtuti Militari – Zbigniew Ścibor-Rylski swoim wystąpieniem ściągnął na siebie krytykę prawicy. Zarzucając mu sympatyzowanie z Platformą Obywatelską, zapomina się często jego zasługach w walce o wolną Polskę.
Generał Zbigniew Ścibor-Rylski to jeden z bardziej doświadczonych żołnierzy II wojny światowej. 1 września 1939 roku zastał go w 1. Pułku Lotniczym, gdzie trafił zaraz po ukończeniu Szkoły Podchorążych Lotnictwa. Oddział przebijał się na wschód, ale został rozbity. Ścibor-Rylski przyłączył się do Grupy Operacyjnej Polesie.
– Pod dowództwem generała Franciszka Kleeberga stoczył wiele walk z Niemcami, a tym kilka nawet na bagnety, w bezpośrednim starciu – opisuje profesor Krzysztof Komorowski, historyk wojskowości. – Najprawdopodobniej na skutek zdrady dostał się do niewoli. Nie miał jednak naramienników i wzięto go za zwykłego szeregowego, a nie za oficera. Wywieziono go na roboty przymusowe na Pomorze Zachodnie. Uciekł, ale na skutek pomyłki kolejarzy, którzy mu pomagali, znalazł się na Śląsku, a nie w Warszawie – dodaje badacz. W stolicy Zbigniew Ścibor-Rylski znalazł się ponownie dokładnie w pierwszą rocznicę ataku Niemiec na Polskę.
Tutaj, dzięki pomocy byłego dowódcy swojej eskadry, wstąpił w szeregi Armii Krajowej i wkrótce objął dowództwo kompanii "Motyla" ze Zgrupowania "Radosław". – Trzeba pamiętać, że to był bardzo waleczny oddział, którzy działał między innymi na Czerniakowie. Tam miały miejsce naprawdę ciężkie starcia. Z relacji wynika, że gdy Niemcy otoczyli powstańców, zwłoki były spiętrzone na wysokość człowieka – opisuje prof. Krzysztof Komorowski.
– Później przebił się na Mokotów gdzie walczył do upadku dzielnicy. Dopiero z jego dowódcą przedarł się do Śródmieścia. Ścibor-Rylski zapisał naprawdę piękną kartę. Skończył wojnę jako kapitan, ale komuniści nie uznawali tego stopnia, więc zaczął awansować dopiero dzięki staraniom "Radosława", czyli ppłk. Jana Mazurkiewicza – dodaje profesor.
Zaznacza też, że nie można zapomnieć o zasługach dla podtrzymywania pamięci o Powstaniu. – Od pierwszych chwil wspierał pomysł budowy muzeum, poza tym miał wielki wkład w wydanie "Encyklopedii Powstania Warszawskiego". Był też członkiem Komitetu Honorowego Budowy Muzeum Powstania Warszawskiego. Powołał go tam ówczesny prezydent Warszawy Lech Kaczyński – przypomina historyk.
Na obchodach kolejnych rocznic wybuchu Powstania można zobaczyć generała Zbigniewa Ścibor–Rylskiego idącego pod ramię ze Stanisławem Oleksiakiem, szefem Światowego Związku Żołnierzy AK. Pomimo rozłamu w środowisku kombatantów, obaj panowie potrafią ze sobą rozmawiać bez emocji i gniewu. Tego nie potrafi się wyzbyć Krzysztof Wyszkowski, opozycjonista w czasach PRL, dziś publicysta "Tygodnika Solidarność" i "Gazety Polskiej". To w najbliższym numerzse tej drugiej będziemy mogli przeczytać artykuł, którego fragment już teraz zawisł na stronie internetowej autora.
– To skandaliczna teza – ocenia zarzuty Wyszkowskiego prof. Komorowski. – Środowiska Armii Krajowej włączały się do ZBOWiD-u ze względów pragmatycznych. Wielu wysokich oficerów działało w Związku i załatwiało pomoc materialną dla kolegów ale też pochówki, przenosiny grobów, awanse. Wtedy wszystko nie było czarno-białe, a wiele rzeczy załatwiało się dzięki osobistym znajomościom, często jeszcze z czasów wojny – opisuje historyk. – Ale Ścibor-Rylski nigdy w czasach PRL nie był aktywny politycznie – zaznacza.
Ścibor-Rylski starał się mieć dobre kontakty ze wszystkimi kolejnymi władzami III RP. Z jednej strony przyjął od prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego stopień generała, z drugiej współpracował z Lechem Kaczyńskim przy budowie Muzeum Powstania Warszawskiego. W 2010 roku był także członkiem Honorowego Komitetu Poparcia Bronisława Komorowskiego. Wielu wypomina mu to po apelu wygłoszonym przez generała pod pomnikiem Gloria Victis na Powązkach.
W internecie pojawiają się kpiarskie teksty sugerujące, że wystąpienie było podyktowane troską o posadę syna, który ma rzekomo pracować w Elewarrze. W imię usprawiedliwienia impulsywnego zachowania grupy młodych ludzi bezpardonowo krytykuje się teraz człowieka, który dla wolnej Polski ryzykował życie. Kiedy jego marzenie się spełniło, starał się, by pamięć o jego koleżankach i kolegach była szanowana. To samo zrobił 1 sierpnia 2012 roku pod pomnikiem Gloria Victis.
Zbigniew Ścibor-Rylski przeżył szlachetniejszych od siebie i został nominowany symbolem Powstania Warszawskiego mocą przykomunistycznego Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Żałosny były bohater, który poniżył się do wyprzedaży zasług swej młodości spadkobiercom katów własnych kolegów. CZYTAJ WIĘCEJ