
"LOL" to akronim, który przez grubo ponad 10 lat był symbolem internetu, kojarzył się z młodzieżową nowomową, a wylansowane osoby chodziły z takim napisem na koszulkach. W ostatnim czasie jednak kompletnie zmienił znaczenie. Co myślimy pisząc te trzy literki?
Był sobie LOL
O ile inny popularny skrót z zamierzchłych dla internetu czasów - OMG (Oh my God! - O mój Boże!) przetrwał w formie niezmienionej i nadal jest wypisywany w internetowych czatach jako wyraz oburzenia lub trwogi, o tyle "lol" nie jest już tym samym LOL-em z okienek komunikatora Gadu-Gadu.Co myślimy pisząc lol?
– LOL, co zauważył zresztą wybitny językoznawca David Crystal to przykład jednego z trendów w komunikacji elektronicznej, polegającego na sygnalizowaniu szerokiej gamy emocji (ang. self-dramatisation), których nie da się wyrazić w samej formie pisanej, rodzaj odautorskiego emocjonalnego komentarza – mówi na Temat Dr Monika Kopytowska z Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Łódzkiego.Często używa się go jako wyraz zdystansowania się do treści komunikatu z obawy przed ośmieszeniem, czy w ogóle reakcją osób, do których skierowany jest komunikat. W efekcie, czasem nie wiadomo czy treść, do której się odnosi, to żart czy też coś, co zostało powiedziane na poważnie. Może jednak również oznaczać, że coś zostało powiedziane "na serio": "On naprawdę chce, żebyśmy to zrobili LOL", a zatem wyrażać zdziwienie, zaskoczenie, czy niedowierzanie.
LOL- Trzy literki, które pozwalają się wygadać
– W czasach rosnącego zagrożenia internetowym hejtem, LOL nie tyle zmieniło, co rozciągnęło swoją funkcję. Pierwotnie LOL osadzało nadawcę i adresata na wspólnej płaszczyźnie porozumienia co do śmieszności/absurdu/niezwykłości przekazywanej treści, było swoistym zaproszeniem do wspólnego postrzegania. Funkcja zaproszenia do wspólnego postrzegania pozostała, lecz "obiekt" się "rozmnożył" - zaproszenie dotyczy już nie tylko treści śmiesznych, co jakichkolwiek nie-neutralnych treści w ogóle – tłumaczy w rozmowie z naTemat prof. dr hab. Piotr Cap z Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Łódzkiego.Ponieważ przekazanie owych treści zagrożone jest obecnie - coraz bardziej - krytyką i hejtem, nadawca próbuje zawczasu pozyskać przychylność adresata. Wysyła mu poniekąd podprogową wiadomość - 'patrzmy na to podobnie, ok?'. Wynika to z postępującej niepewności nadawcy, co do reakcji adresata (a raczej większej publiki) na treść, którą nadawca planuje przekazać.
