Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela? Do polskich sądów biskupich rocznie trafia nawet 4 tys. wniosków o orzeczenie nieważności małżeństwa. Pada mit o nierozerwalności związku zawartego przed ołtarzem - "kościelnych rozwodów" z roku na rok jest coraz więcej. Tak jak powodów: od ukrytej choroby psychicznej małżonka po jego "niedojrzałość".
Jeszcze 20 lat temu panowało w Polsce przekonanie, że ślub w kościele można wziąć tylko raz na całe życie, a wyjątki od tej reguły zdarzają się tylko w nadzwyczajnych przypadkach. W końcówce lat 90. zapadł jednak pierwszy głośny wyrok unieważniający małżeństwo, który pociągnął za sobą lawinę.
Sąd biskupi przyznał wtedy rację kobiecie skarżącej się, że mąż nie potrafi uwolnić się spod wpływu swojej matki. Przeprowadzono badania i stwierdzono, że małżonek nie jest dojrzały emocjonalnie. Na tej podstawie sąd stwierdzil nieważność zawartego małżeństwa.
W 2010 roku, jak podał Instytut Statystyki Kościołą Katolickiego, sądy biskupie otrzymały około 3,5 tysiąca wniosków o stwierdzenie nieważnośći małżeństwa. W ciągu dziesięciu lat liczba takich wniosków podwoiła się, a z każdym rokiem chętnych jest coraz więcej.
"Jak wziąć rozwód kościelny?", "ile kosztuje unieważnienie małżeństwa" - pytają zainteresowani na forach internetowych. Potem dowiadują się, po pierwsze, że "rozwód" czy "unieważnienie" to błędy terminologiczne (poprawna nazwa: "stwierdzenie nieważności małżeństwa"), a, po drugie, droga do możliwości ponownego ślubu przed ołtarzem wcale nie jest taka trudna.
Krok pierwszy to najczęściej kontakt z kancelarią kanoniczną, która przed sądem biskupim poprowadzi sprawę o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Kancelarie te wyrastają w ostatnich latach jak grzyby po deszczu i pochłaniają sporą część kosztów "kościelnego rozwodu" (nawet kilka tysięcy złotych).
Krok drugi i najważniejszy to wskazanie powodu. A tych może być wiele. – Czasami przychodzą do nas ludzie i mówią: "proszę księdza, gdy brałem ślub, miałem ledwie 20 lat i byłem bardzo niedojrzały. Teraz mam 30 lat i zupełnie inaczej patrzę na życie. Ja wtedy nie nadawałem się do małżeństwa”. Najpopularniejszym teraz powodem zgłaszanym przez ludzi jest niezdolność psychiczna do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich – relacjonował w wywiadzie dla "Gazety Pomorskiej" ks. Andrzej Pawłowski, oficjał Sądu Biskupiskiego Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej.
Niektóre tzw. "wady zgody małżeńskiej"
- Brak wystarczającego używania rozumu
- Poważny brak rozeznania oceniającego co do praw i obowiązków małżeńskich
- Niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej
- Zgoda warunkowa
- Bojaźń
- Wprowadzenie w błąd
- Przymus
- Błąd co do osoby
- Błąd co do przymiotu osoby
- Błąd co do przymiotów małżeństwa
- Symulacja całkowita lub częściowa
Wprowadzenie w błąd, choroba psychiczna, niedojrzałość, zatajenie pewnych faktów czy brak "minimum małżeńskiego poznania" - wszystko to może być podstawą do stwierdzenia nieważności małżeństwa. – Podstawa jest też w sytuacji, kiedy ktoś deklaruje przy ołtarzu chęć posiadania potomstwa, a potem okazuje się, że robi wszystko żeby tego potomstwa nie było. Na przykład stosuje środki antykoncepcyjne – dodaje ks. Andrzej Pawłowski.
Krok trzeci po postępowanie przed sądem biskupim. Sąd cofa się do momentu zawarcia małżeństwa i sprawdza, czy było ważne. Szacuje się, że aż 60-70 proc. takich spraw kończy się powodzeniem.