
Jest coś takiego, że zawsze kiedy oglądamy zagraniczny film albo serial i widzimy, choćby najmniejszy, polski akcent, automatycznie się uśmiechamy. Doświadczyć tego mogli fani produkcji Netflixa "Przyjaciele z uniwerku", w którym w jednej ze scen, bohaterzy trafiają do... polskiego klubu w Nowym Jorku.
REKLAMA
"Przyjaciele z uniwerku", czyli w oryginale "Friends from college", to popularny serial Netflixa opowiadający – jak nie trudno się domyślić – o grupie znajomych, którzy poznali się podczas studiów. Są w okolicy 40-stki i nie widują się tak regularnie jak za dawnych lat, ale wiele historii z młodości ciągnie się za nimi do dzisiaj, a życie przeplata ich losy w wielu sytuacjach.
Po entuzjastycznie przyjętym pierwszym sezonie produkcji 11 stycznia 2019 na Neflixie pojawiła się jego kontynuacja. W jednym z odcinków oglądamy scenę, w której część głównych bohaterów decyduje się na szaloną noc i trafia do jednego z polskich klubów w Nowym Jorku.
Na wejściu wita ich charakterystyczny klimat i dźwięki popularnej discopolowej piosenki "Ona tańczy dla mnie" zespołu Weekend. Atmosfera dla bohaterów jest dosyć egzotyczna. Zauważają, że w środku można palić i zastanawiają się, czy przypadkiem nie cofnęli się w czasie. Ostatecznie jednak dołączają do imprezowiczów i razem z nimi szaleją na parkiecie.
Na platformie możemy zobaczyć dwa sezony serialu. W głównych rolach występują m.in. Cobie Smulders, znana z roli Robin w "Jak poznałem waszą matkę" i Annie Parisse, którą oglądać mogliśmy m.in. w popularnych produkcjach "The Following", "Vinyl" i "Impersonalni".
