Wbrew poglądom większości kolegów z sejmowych ław, europoseł PO Jarosław Wałęsa staje się jednym z największych orędowników zmiany statusu prawnego związków partnerskich. Jak twierdzi, właśnie taką postawę nakazuje mu fakt, iż jest chrześcijaninem.
Jakiś czas temu Jarosław Wałęsa wykonał swego rodzaju internetowy happening, który miał na celu nagłośnienie problemu z przeforsowaniem w parlamencie ustawy o związkach partnerskich, która nadałaby parom homoseksualnym i osobom, które nie zdecydowały się na zawarcie małżeństwa, część praw przysługujących tradycyjnemu związkowi małżeńskiemu. Europoseł Platformy na Facebooku zmienił status z "w związku" na "w związku małżeńskim". Żadnego ślubu jednak nie było. Polityk nabrał znajomych tylko po to, by sprzeciwić się dyskryminacji innych.
"Powodem tego zamieszania była rozmowa z moją wybranką, podczas której zdaliśmy sobie sprawę, że nie podoba nam się obecny stan prawny w Polsce, który nie dopuszcza związków partnerskich. Związki takie dotyczą kobiet i mężczyzn o różnych orientacjach i stylach życia. Moje wychowanie i chęci kierują mnie ku związkowi małżeńskiemu z moją ukochaną Eweliną, ale razem z nią solidaryzujemy się ze wszystkimi, którzy są jak na razie dyskryminowani" - wyjaśnił później na swoim profilu.
Dzisiaj w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" podkreśla, że do takiej postawy skłoniły go wartości chrześcijańskie, którym w życiu hołduje. Choć wydaje się, że wsparcie dla związków homoseksualnych nie może iść w parze z byciem konserwatystą, Wałęsa zapewnia, że on nie ma z tym problemu. Europoseł zapewnia, że wciąż można go kojarzyć z konserwatywną frakcją Platformy i wcale nie zmienił poglądów.
– Nad tematem związków partnerskich rozmyślałem już od dawna. I doszedłem do przekonania, że bycie katolikiem nie stoi w sprzeczności z chęcią unormowania w prawie związków partnerskich. Chrześcijaństwo to przecież religia miłości. A więc jeśli wierzymy w miłość, to dlaczego mamy kochającym się ludziom utrudniać spełnienie ich marzeń? – tłumaczy polityk.
Zapewniając, że zrozumienie dla marzeń osób homoseksualnych nie oznacza, że oprócz związków partnerskich popiera także postulat, by traktować je jak tradycyjne małżeństwa. – Nie chodzi przecież o to, żeby zrównywać związki partnerskie z małżeństwem, ale żeby państwo nie przeszkadzało ludziom w miłości – twierdzi.