Po pierwszym szoku po śmierci Pawła Adamowicza i doniesieniach o wątpliwościach co do zachowania służb po wyjściu Stefana W. z więzienia, pojawiły się pytania skierowane do Patryka Jakiego, który w Ministerstwie Sprawiedliwości odpowiedzialny jest za więziennictwo. Wiceminister zabrał wreszcie głos i znalazł już winnych tragedii.
O wątpliwości co do tego, dlaczego nikt nie zainteresował się zachowaniem Stefana W. oraz tym, co o swoim synu mówiła jego matka, wiceministra sprawiedliwości zapytał portal Wp.pl. Patryk Jaki broni Służby Więziennej, która jego zdaniem nie mogła nic w tej sprawie zrobić.
– Jeśli taki sprawca, jak Stefan W., który zabił prezydenta Pawła Adamowicza, kończy karę, to Służba Więzienna nie może nic mu zrobić. Służba wykonuje tylko wyrok sądu – stwierdził Jaki.
Zdaje się, że wiceminister sprawiedliwości znalazł już odpowiedzialnych za szybkie wyjście Stefana W. z więzienia. – Napastnik cztery razy napadał w swoim życiu z bronią w ręku i sędzia orzeka wyrok jedynie pięciu lat pozbawienia wolności. Kłóci się to z moim poczuciem sprawiedliwości. I to jest, w mojej ocenie, najważniejszy obszar refleksji po tej tragedii – powiedział Patryk Jaki.
Przy okazji wskazuje, co według niego uchroniłoby prezydenta Gdańska od ataku. – Ten sam sprawca otrzymałby w Stanach Zjednoczonych pewnie wyrok kilkudziesięciu lat pozbawienia wolności. Gdyby było tak u nas, nigdy do tej tragedii by nie doszło – skonstatował wiceminister.
Przypomnijmy, matka Stefana W. tuż przed wyjściem jej syna z więzienia - według "Gazety Wyborczej" - miała informować Służbę Więzienną i policję o niepokojącym zachowaniu syna. Jak twierdzi, nikt na to nie zareagował.