Były wiceminister zdrowia w rządzie Prawa i Sprawiedliwości ostro krytykuje Bartosza Arłukowicza. Uważa, że zmiany na liście leków refundowanych nie przyniosą pacjentom żadnej ulgi. Wskazuje też na niebezpieczeństwo kolejnego protestu lekarzy.
- Dzisiaj na tych obniżkach zyska NFZ, a pacjenci nadal będą mieli kłopoty - grzmiał polityk PiS w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w TVN24. Wskazuje na masowe powroty na listę leków, które były określane jako przestarzałe. Według przewodniczącego sejmowej komisji zdrowia jest to dowód, że decyzje podjęte przez Bartosza Arłukowicza były błędne.
Dodaje, że obecne kłopoty to w dużej mierze wina Ewy Kopacz, obecnej marszałek Sejmu. - Na miejscu Arłukowicza nie przyjąłbym warunków narzuconych przez Tuska i Kopaczową - mówi Piecha. - Arłukowicz jest ubezwłasnowolniony, nie umie nawet uzupełnić składu władz ministerstwa. - Pan minister powinien postawić warunki Tuskowi, a nie robić dobra minę do złej gry - dodaje. - Powinien zresetować to co zrobiła Kopacz, bo tych szkód będzie z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc więcej.
Piecha zauważa, że lekarze w całej Europie mogą przepisywać leki zgodnie z praktyką lekarską, a nie według wskazań urzędników - Polska jest wyjątkiem. Arłukowicz niedawno był lekarzem, wie, jak się przepisuje recepty, stosował niedawno leki bez wskazania rejestracyjnego, z sukcesem, i chwali się tym. Niech nie będzie jak pies ogrodnika i nie zakazuje tego innym - wzywa polityk Prawa i Sprawiedliwości. Dodał, że każdy lek stosowany w Europie może być przepisany, ale bez refundacji więc stracą na tym pacjenci.
Odnosząc się do listu Jarosława Kaczyńskiego do działaczy PiS-u, powiedział, że rządy Gomułki i Tuska "łączy taka mała stabilizacja, taka siermiężność". Ocenił, że zarzuty postawione przez prezesa jego partii nie są na wyrost. - Prezes być możne użył mocnych słów, ale nie minął się z prawdą.