Jeżeli misja najnowszego amerykańskiego łazika marsjańskiego Curiosity skończy się fiaskiem, dotknięta problemami finansowymi NASA może na długo odłożyć plany związane z dalszym poznawaniem Czerwonej Planety. Na kilka godzin przed lądowaniem na powierzchni Marsa wszyscy z zapartym tchem czekali więc na rozwój wydarzeń. Dotychczasowe doświadczenia nie pozwalały na zbyt wiele optymizmu.
Misja Curiosity ma pozwolić na lepsze poznanie procesów przebiegających w marsjańskiej atmosferze i na powierzchni planety, w tym tych, które miały miejsce w przeszłości. Jak piszą amerykańskie media, oprócz dania nadziei na poznanie odpowiedzi na to, czy na Marsie może istnieć lub istniało życie, zadaniem Curiosity jest także podtrzymanie nadziei na utrzymanie amerykańskiego programu kosmicznego w obecnym kształcie.
Bo jeżeli Curiosity podzieli los wielu swoich poprzedników i rozbije się o powierzchnię Marsa lub po wylądowaniu na nie da żadnej odpowiedzi na Ziemię, NASA może być zmuszona na długo porzucić plany wysyłania na Marsa kolejnych misji. W czasach kryzysu administracja Baracka Obamy już obcięła przysługujące NASA fundusze na badanie obcych planet o 300 mln dolarów. Naukowcy wiedzą też, że wkrótce czekają ich kolejne cięcia. A jeżeli ich starania nie będą przynosiły wymiernych efektów, może okazać się, że oszczędności bedą znacznie bardziej bolesne, niż zapowiedziano.
Tak wyląduje Curiosity
Jeżeli tylko wszystko pójdzie po myśli naukowców z NASA
I choć na całym świecie pasjonaci nieprzerwanie obserwują teraz najnowsze doniesienia o lądowaniu Curiosity, w wielu komentarzach za oceanem można odczytać obawę o to, czy do sukcesu w ogóle dojdzie. Curiosity ms zetknąć się z powierzchnią Czerwonej Planety dokładnie o godz. 7:17 czasu polskiego. Kwadrans później w NASA powinni zacząć odbierać nadawany przez nią sygnał. Jeżeli nie nadejdzie, jest plan B. Pojutrze systemy misji może włączyć sygnał z naziemnych teleskopów sieci Deep Space Network. Jeśli i wówczas na monitorach NASA będzie cisza, agencja będzie musiała przyznać się do kolejnej spektakularnej klęski.
Niepokojąca przeszłość
Kolejnej, ponieważ Amerykanie w starciu z Marsem prowadzą od lat nierówną walkę, która często kończy się dla nich bardzo przykro. Na przestrzeni ponad pięćdziesięcioletniej historii badań Marsa, wiele misji zakończyło się, już w czasie startu, wejścia na orbitę, lub lądowania. Tak NASA straciła nadzieje na sukces sondy Mariner 3 w 1960 roku, której nie otworzyły się osłony ochronne. Znacznie większe nadzieje na poznanie Marsa w USA wiązano z latach 70-tych z misją Viking, ale i ona nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, ponieważ przedwcześnie stracono z nią kontakt.
W latach 90-tych szybko zakończyła się historia misji Climate Orbiter i Polar Lander. Pierwszą sondę NASA straciła podczas próby wejścia na orbitę, druga została zniszczona już w czasie startu. Z Marsem przegrywali także Rosjanie, Europejczycy, Japończycy i Chińczycy. Mający największe doświadczenie Amerykanie próbowali dalej niezrażeni, ale w czasach, gdy Biały Dom liczy każdy przekazany naukowcom cent, na kolejny zawód nie ma miejsca.