Takiego wyniku głosowania obawiał się obóz "dobrej zmiany". Parlament Europejski poparł rozwiązanie, aby budżet UE był powiązany ze stanem praworządności w danym kraju. "Za" zagłosowali m.in. europosłowie PO, przeciw byli deputowani z PiS.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
W sumie za powiązaniem unijnego budżetu z praworządnością zagłosowało 397 europosłów, 158 było przeciw. Zmiany - jeśli wejdą w życie - dadzą instytucjom europejskim możliwość wstrzymania wypłat pieniędzy unijnych, jeśli w danym państwie łamane byłoby prawo. Możliwe byłoby blokowanie nawet całych unijnych programów.
Teraz ostateczna decyzja w sprawie przyjętego przez PE rozwiązania będzie należała do Rady Unii Europejskiej – przypomina korespondent Deutsche Welle Tomasz Bielecki.
Zgodnie z projektem, inicjatywa dotycząca ograniczenia środków z budżetu należałaby od Komisji Europejskiej. KE zaś kierowałaby się opiniami niezależnych ekspertów. Ich ekspertyzy dotyczące praworządności w danym kraju byłyby podstawą do wniosku KE do Rady UE oraz Parlamentu Europejskiego. W przypadku braku sprzeciwu tych instytucji, Komisja mogłaby wstrzymać wypłatę pieniędzy. Gdy stan praworządności ulegnie poprawie, kraj mógłby odzyskać zamrożone pieniądze.
– To pomysł, który odzwierciedla obawy europejskich podatników, zwłaszcza z krajów, które wpłacają więcej do unijnej kasy niż z niej otrzymują. One chcą większych zabezpieczeń, więcej środków gwarantujących, że te pieniądze nie zostaną rozkradzione, nie zostaną wykorzystane w celach korupcyjnych, w czyichś politycznych czy gospodarczych interesach czyli z naruszeniem obowiązujących zasad – uzasadniała komisarz.