Stefan W. prawdopodobnie mógł stanowić zagrożenie dla prezydenta Andrzeja Dudy.
Stefan W. prawdopodobnie mógł stanowić zagrożenie dla prezydenta Andrzeja Dudy. Fot. Policja

Według informacji Polskiej Agencji Prasowej Stefan W. Dzień po zwolnieniu z więzienia próbował się wedrzeć w nocy na teren Pałacu Prezydenckiego w Warszawie. Tłumaczył, ze "chciał zrobić coś dużego, o czym wszyscy będą mówić".

REKLAMA

Aktualizacja: Służba Ochrony Państwa zdementowała te informacje. Czytaj więcej

O tych planach Stefan W. Miał opowiadać koledze z więzienia, którego spotkał po wyjściu na wolność. Odgrażał się, że "zrobi wielkie wydarzenie", które będzie "słynne na cały świat". Miał o tym również opowiadać rodzinie – tak wynika z ustaleń prokuratury, do których dotarła PAP.
Według tych informacji Stefan W. po wyjściu z więzienia nie pojechał do domu, a najpierw ruszył do Warszawy. Prosto z więzienia kazał się zawieźć taksówką na lotnisko i przyleciał do Warszawy. W kasynie przegrał dwa tysiące złotych, które odebrał z więziennego depozytu.
Około trzeciej w nocy przeszedł pod Pałac Prezydencki. Chciał się dostać na jego teren, ale nie zdołał sforsować ogrodzenia i zrezygnował. Rano wrócił do Gdańska.
Szczegóły dotyczące Stefana W. są praktycznie cały czas ujawniane. Przypomnijmy, że w więzieniu zdiagnozowano u niego schizofrenię. Zabójca Pawła Adamowicza był także znany w światku przestępczym, gdzie chętnie korzystano z jego usług.
źródło: rmf24.pl