Śledczy próbują ustalić, czym dokładnie kierował się Stefan W. podczas szokującego zamachu na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Jak wyjawił Zbigniew Ziobro, nożownik nie był w więzieniu agresywny, a niedawno pojechał do stolicy.
Tuż po transmisji z mszy, w której uczestniczył m.in. Donald Tusk, w studio TVP Info pojawił się minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Podobnie jak podczas transmisji z przejścia konduktu żałobnego rozmowa z Danutą Holęcką skupiła się na mordercy prezydenta Gdańska Stefanie W.
– Na zamkniętym oddziale psychiatrycznym rozpoznano u niego chorobę psychiczną, która była leczona i zgodnie z dokumentacją medyczną oraz opiniami lekarzy psychiatrów ta choroba się cofnęła i wrócił do normalnych warunków odbywania kary – odpowiedział Ziobro na pytanie dziennikarki, czy nożownik był chory psychicznie.
– Choroba, która została zdiagnozowana u tego sprawcy, w polskiej populacji jest rozpoznawana u 250 tys. ludzi – dodał prokurator generalny. Podkreślił on również, że Stefan W. nie przebywał w więzieniu w izolatce. – Nie uczestniczył w subkulturze więziennej, nie zachowywał się agresywnie wobec innych więźniów, nie chodził na siłownię i na uroczystości religijne – poinformował.
Minister sprawiedliwości wyjawił również kilka szczegółów dochodzenia. – Ze śledztwa, które jest prowadzone bardzo intensywnie, wynika m.in., że miał planować spektakularne przestępstwo, napad w Warszawie – powiedział na antenie TVP Info.
Jak dodał "ustalenia pozwalają nam stwierdzić, już dzisiaj ponad wszelką wątpliwość, że był w Warszawie". – Mamy m.in. bilet lotniczy, który potwierdza jego przybycie do Warszawy. Natomiast sam w swojej relacji wskazywał, że będąc w Warszawie, udał się m.in. pod pałac prezydencki, że rozważał wkroczenie na teren pałacu prezydenckiego, miał taki zamysł – poinformował Ziobro.
Prokurator generalny powiedział również, że śledztwo może potrwać, ponieważ śledczy dokłądnie odtwarzają to, co Stefan W. robił po wyjściu z więzienia. Ziobro stwierdził również, że do zabójcy Pawła Adamowicza nie można było zastosować tzw. ustawy o bestiach, którą uruchomiono w przypadku seryjnego mordercy Mariusza Trynkiewicza.