
Edyta Pazura postanowiła obnażyć hipokryzję celebrytów w kontekście poruszanej ostatnio walki z mową nienawiści. Na swoim blogu opisała to zjawisko na podstawie własnych traumatycznych przeżyć. Wcześniej znane osoby krytykowały publicznie ją i jej męża Cezarego, a teraz walczą z hejtem.
Nie śpię przez trzy noce, nie mogę jeść i nie jestem w stanie opiekować się własnymi dziećmi. W tydzień chudnę 5 kg, a moje oczy są tak przekrwione, że ledwo widzę co się dzieje dookoła mnie. Tracę kontakt z rzeczywistością, boję się i obmyślam plan co w pierwszej kolejności będziemy musieli sprzedać, aby móc się utrzymać… Myślisz, że żartuję? Wyolbrzymiam? Panikuję? Nie… Wtedy ten publiczny lincz był największym koszmarem mojego życia.
Ataki jednak przychodziły też od "braci w wierze". "'No jak to możliwe, że rozwodnik z trzecią żoną śmie modlić się na NASZYM RÓŻAŃCU?!' – grzmieli wszyscy ci, którzy dopiero co wyszli z wieczornej mszy w kościele" – wspomina żona popularnego aktora. Opisała też swoje refleksje na temat odbywających się po zabójstwie Pawła Adamowicza marszów przeciwko mowie nienawiści.
Siedzę i patrzę na zdjęcia marszu przeciwko nienawiści. Widzę tysiące ludzi i zadaję sobie pytanie: 'W takim razie skąd to całe szambo się bierze, skoro tylu nas spaceruje w obronie dobra?' Przeglądam media społecznościowe i myślę sobie: Do licha… Największe autorytety współczesnego hejtu, nauczyciele nienawiści, wzywają mnie teraz do wyjścia na ulicę.... Czy ja zwariowałam? A może to świat zwariował?
Możemy przystawać na to, że ojcowie chrzestni i matki chrzestne polskiego hejtu, a są wśród nich dziennikarze, specjaliści od showbiznesu i inne twory, będą teraz w pierwszej kolejności wołać: 'stop mowie nienawiści' – ale tego typu hipokryzja tylko napędzi ową nienawiść. Co więcej takie zachowania spowodują zbiorowy brak szacunku do ludzi z przestrzeni publicznej, którzy w pełni na ten szacunek zasługują.
