Trzeba mówić prawdę o tym, co się wydarzyło w Gdańsku i nie można rozmywać odpowiedzialności na "wszystkich". Nie "wszyscy" zabili Pawła! Zamordował go Stefan W., kierowany motywacjami, które to opierały się na tym, co ten człowiek wchłaniał w ostatnich latach – mówi #TYLKONATEMAT Sławomir Neumann. – To był mord polityczny – dodaje przewodniczący klubu parlamentarnego PO i szef pomorskich struktur tej partii.
Nie! Ta tragedia ma wiele cech mordu politycznego. Paweł Adamowicz był jednym z najbardziej rozpoznawalnych polityków – nie tylko na Pomorzu, ale w całej Polsce. Był jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy opozycji. Paweł był też osobą, wobec której cały aparat państwa – od służb po telewizję publiczną – podejmował wielokrotne ataki.
Poza tym, Paweł Adamowicz został zamordowany podczas pełnienia funkcji publicznej. A człowiek, który go zabił, wygłosiła krótki, ale nie stroniący od polityki manifest. Ten przestępca powiedział jasno, że miał pretensje do Platformy Obywatelskiej za to, że trafił do więzienia i "za to zginął Adamowicz". Stefan W. skrupulatnie wybrał sobie ofiarę.
To był więc mord polityczny. Prezydentowi ten fakt pewnie się nie podoba, ale taka jest prawda.
W pierwszych dniach po tragedii na Targu Węglowym sądził pan, że obóz rządzący zareaguje inaczej?
Przez pierwsze dni nawet się nad tym nie zastanawiałem. Nikt nie spodziewał się tego, co wydarzyło się podczas gdańskiego finału WOŚP, więc na początku co innego zaprzątało nam głowy. A teraz, z perspektywy czasu, widzę jedno... Jeśli chcemy naprawdę przerwać tę rozwijającą się w Polsce spiralę nienawiści, trzeba powiedzieć kilka słów prawdy, dobrze zdiagnozować powody tego mordu i przeciwdziałać takim tragediom w przyszłości.
Jeżeli jednak rządzący będą zamykać oczy oraz znajdą się ludzie, którzy w ramach debaty publicznej będą relatywizować morderstwo Pawła przy pomocy prostych hasełek typu "wszyscy są winni" i "coś takiego mogło zdarzyć się każdemu", to będzie oznaczało, że nie wyciągnięto absolutnie żadnych wniosków z tej śmierci.
Tak, a na końcu się dowiemy, że to słowa PO zabiły Pawła... Właśnie to się stanie, gdy wszystko sprowadzi się do hasła, że "wszyscy są odpowiedzialni". Taka "diagnoza" jest absurdem. Jeżeli postawi się na równi pozbawioną narzędzi do walki z nienawiścią opozycję oraz władzę, która ma szczującą co dnia machinę propagandy TVP, to znajdziemy się w ślepym zaułku.
Nie możemy mówić o bezpośredniej odpowiedzialności konkretnych osób, ale system przyjęty przez obecną władzę i wydarzenia ostatnich trzech lat – to jest coś niespotykanego w najnowszej historii Polski.
Czy w tym ślepym zaułku już nie jesteśmy? Media chętnie mówią o "nieżyjącym" , a nie o "zamordowanym" Pawle Adamowiczu, opinia publiczna skupia się na Stefanie W., a do odpowiedzialności za słowa pociągnięte zostały tylko osoby, które krytykowały propagandę TVP, jak prof. Sadurski i Krzysztof Skiba...
Dlatego trzeba mówić prawdę o tym, co się wydarzyło w Gdańsku i nie można rozmywać odpowiedzialności na "wszystkich". Nie "wszyscy" zabili Pawła! Zamordował go Stefan W., kierowany motywacjami, które to opierały się na tym, co ten człowiek wchłaniał w ostatnich latach. Morderca Adamowicza widział, jak ludzie reagujący brutalnie i agresywnie nie byli piętnowani przez władzę. Być może poczuł się tym ośmielony.
Nie ma mojej zgody na stawianie znaków równości pomiędzy tym, co ktoś ze środowiska Platformy powiedział kilka lat temu z tym, co działo się ostatnimi czasy. Media publiczne zajmują się przecież przemysłowym hejtowaniem opozycji, czy wydarzeń takich jak WOŚP. Tego nie da się porównywać z najbardziej ostrymi komentarzami sprzed lat.
Oczywiście, że opozycja też musi się pilnować. Debata może być ostra, ale nie może oddzierać konkurentów z godności. Jednak wszystkie najpotężniejsze narzędzia do tego, by przerwać spiralę nienawiści ma władza. Prezydent i premier mogą reagować konkretnymi działaniami, a nie tylko rzucać puste słowa.
Trzeba znać Gdańsk, trzeba czuć Gdańsk tych ostatnich dni, by to zrozumieć. Decyzja Oli była oczekiwana przez gdańszczan. Dla nich to oczywiste, że ta kandydatura jest realizacją woli Pawła Adamowicza.
Nie sądzę więc, by ktoś w Gdańsku czuł zakłopotanie tym, że Aleksandra Dulkiewicz już ogłosiła, że wystartuje. Ola podjęła dobrą decyzję. Jak powtarzam od wielu dni, mam nadzieję, iż w Gdańsku wybory zamienią się jedynie w potwierdzenie woli Pawła.
Jest pan pewien, że żaden kontrkandydat się jednak nie znajdzie?
Trochę rozmów już przeprowadziliśmy i wydaje się, że jest powszechna akceptacja dla takiej inicjatywy. Mamy oświadczenia największych partii, które zadeklarowały, iż nie wystawią kontrkandydatów wobec Aleksandry Dulkiewicz. Rozmawialiśmy też z innymi aktorami życia publicznego w Gdańsku i ruchami miejskimi.
Gdańszczanie dali już jasno do zrozumienia, że chcą, by to ona kontynuowała pracę Pawła Adamowicza. Nie sądzę, że w tej atmosferze jedności, która panuje w Gdańsku, znalazł się ktoś, kto spróbuje ugrać coś dla siebie. Zresztą nie miałby żadnych szans, bo gdańszczanie tego nie zaakceptują.
Wydarzenie z Targu Węglowego były straszne, ale zamieniło się w kolejny kamień milowy w budowaniu tożsamości i wspólnoty Gdańska. To wszystko udowodniło, że Paweł miał rację, gdy mówił, że "Gdańsk jest szczodry, dobry i jest najlepszym miastem na świecie". Gdańszczanom nie wolno tego zepsuć.
Dulkiewicz do tego plebiscytu stanie z planem Adamowicza. PO to nie przeszkadza? Wszakże jeszcze kilka miesięcy temu nie był to plan waszego kandydata.
Już dzień po pierwszej turze wyborów prezydenta miasta poparliśmy Pawła, a on popierał naszą listę do sejmiku wojewódzkiego przez całą kampanię samorządową. Byliśmy wtedy obok siebie ze względów wiadomych... Tak, to prawda, że byliśmy obok, ale nigdy nie byliśmy przeciw sobie!
Nawet, kiedy startowaliśmy w dwóch osobnych komitetach w Gdańsku, to współpracowaliśmy. Przecież po wyborach kluby Koalicji Obywatelskiej i Wszystko dla Gdańska natychmiast zawiązały koalicję. Jesteśmy jedną polityczną rodziną.
Czy nie jest to dobry moment, by zakończyć te "rodzinne spory", przez które nad Motławą mamy PO i PO-bis w postaci stowarzyszenia Wszystko dla Gdańska?
Wszystko dla Gdańska to spuścizna Pawła Adamowicza. Być może stowarzyszenie to powinno nieco zmienić profil i zająć się kultywowaniem pamięci o Pawle, poprzez prowadzenie pewnych projektów. To jednak będzie ich decyzja. Nie chcę składać dzisiaj żadnych propozycji, czy choćby udzielać rad.
Od początku byłem przekonany, że jeśli Ola Dulkiewicz wystartuje, powinna to zrobić z ramienia tego samego komitetu, z którym Paweł triumfował jesienią. Ona jest bowiem jego następczynią i wypełnia swego rodzaju testament.
W pomorskiej Platformie macie wyrzuty sumienia, że przed wyborami samorządowymi doszło do tego sporu o kandydaturę Adamowicza?
Z Pawłem Adamowiczem znaliśmy się wiele lat. Nigdy nie było tak, że zerwaliśmy kontakty, a został tylko zadry i problemy. Trzeba znać Gdańsk, by to zrozumieć. Trzeba znać nasze środowisko...
Wdowa po prezydencie Gdańska może liczyć na wsparcie tego środowiska? Umyka to uwadze opinii publicznej, ale przecież została ona sama także z zarzutami, które aparat państwa stawiał całej rodzinie Adamowiczów.
Oczywiście, że tak. Magdalena zawsze można na nas liczyć!