
Magdalena Adamowicz dla "Faktów po Faktach" TVN (22.01.19)
Ważne jest narodowe pojednanie. Myślę, że coś może w ludziach pęknie, że coś się zmieni. Ale to musi iść nie tylko od polityków, ludzie muszą się zmienić, muszą być bardziej uprzejmi, serdeczni, niewrodzy. Media nie muszą na siłę szukać sensacji, muszą bardziej ważyć słowa. Słowo może zabić. I słowa, które padały, one Pawła strasznie raniły. On to brał na swoje barki, ale to go strasznie raniło. I okazało się, że te słowa go zabiły - dodała. - Teraz mam bardzo dużo siły. Nie wiem, jak długo ta siła będzie, czy ona pozostanie, czy przyjdą momenty trudne. Ale Paweł był wszędzie i myślę, że to ważne, żeby mówić o nim.
Małgorzata Rybicka, wdowa po Arkadiuszu Rybickim:
– Odwołam się do swojego doświadczenia: po śmierci mojego męża w katastrofie pod Smoleńskiem nie miałam siły, żeby publicznie się wypowiadać, choć może należało. Pani Magdalena Adamowicz wykazuje ogromną siłę i hart ducha.
– Ja potrzebowałem mniej więcej pół roku, żeby stanąć na nogi. Pani Adamowicz na drugi dzień po pogrzebie włączyła się w bardzo ostrą walkę polityczną. Być może mamy różne wrażliwości, różny sposób przeżywania tej traumy.
– Pani Adamowicz ma niezwykłą siłę przebicia. Będąc tyle lat razem z mężem, przyglądając się jego działalności, z pewnością jest jedną z tych osób, które mają prawo ubiegać się o działalność polityczną we własnym imieniu. Zachęcałbym ją bardzo nie tylko do działania na terytorium Gdańska, ale i całej Polski.
– Naturalnym odruchem jest łączenie się w bólu i modlitwie z tymi, którzy tracą najbliższych, zwłaszcza w tak dramatycznych okolicznościach. Z całego serca apeluję o nieprzejmowanie się w najmniejszym stopniu komentarzami dotyczącymi przeżywania żałoby, czy reakcjami na nią.
– Kiedy widziałam panią Magdalenę Adamowicz z córeczkami, to płakałam, bo dokładnie wiem, co się w takiej sytuacji przeżywa. To niewyobrażalna trauma i mogę jej tylko współczuć.