Po morderstwie Pawła Adamowicz wszyscy w Polsce zadają sobie pytanie, czy zabójca Pawła Adamowicza Stefan W. może uniknąć kary, jeśli biegli sądowi uznają, że jest niepoczytalny. Głos w tej sprawie zabrał Jerzy Pobocha, prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Zdaniem Pobochy związek pomiędzy ewentualną niepoczytalnością Stefana W. a jego wyjściem na wolność wcale nie jest taki oczywisty.
– Biegli psychiatrzy wystawiają opinię, że na przykład ich zdaniem sprawca jest niepoczytalny. Sąd może tę opinię przyjąć bądź odrzucić i powołać nowy zespół biegłych psychiatrów do zbadania sprawy – wyjaśnił.
Może też zarządzić przesłuchanie biegłych w celu uściślenia, dlaczego wydali taką, a nie inną opinię. A więc nie jest to proces automatyczny, wręcz przeciwnie – skomplikowana procedura – tłumaczył psychiatra w rozmowie z "Super Expressem".
Zwrócił też uwagę, że w takich przypadkach często trudno też o jednomyślność biegłych.
– Występowałem w sprawach, gdzie było aż dziewiętnastu biegłych. Jest przykład zabójstwa, gdzie były trzy opinie biegłych – jedna, że zabójca miał zniesioną poczytalność, czyli był niepoczytalny – mówił.
– Druga, że miał w znacznym stopniu poczytalność ograniczoną. Trzecia – że był poczytalny. Sprawa oparła się o Sąd Najwyższy, który wybrał opinię pośrednią – poczytalność w znacznym stopniu ograniczoną – kontynuował.
Ustawa "o bestiach"
Ponadto po ewentualnej decyzji potwierdzającej, że Stefan W. jest niepoczytalny, psychiatrzy będą musieli ocenić jakie jest ryzyko, że sprawca może popełnić ponownie czyn przeciwko zdrowiu czy życiu innych osób. Jeśli ryzyko istnieje, sąd kieruje sprawcę do odpowiedniej placówki.
Maksymalny poziom środków zabezpieczających oznaczałby, że Stefan W. trafiłby do jednego z trzech regularnych ośrodków psychiatrii sądowej. Jeden z nich – w Gostyninie – został przeznaczony wyłącznie dla osób objętych tzw. ustawą o bestiach. Pozostałe ośrodki – w Starogardzie Gdańskim i Branicach – są lepiej strzeżone niż zakłady karne.
W kwestii konsekwencji ewentualnej niepoczytalności Stefana W. głos zabrała także dziennikarka śledcza Ewa Ornacka. Jej zdaniem jeśli biegli sądowi orzekną, że w chwili popełnienia czynu sprawca był niepoczytalny, to śledztwo zostanie umorzone.
Zabójca prezydenta Adamowicza w takim przypadku trafiłby do szpitala psychiatrycznego, a nie więzienia. I za kilka lat mógłby wyjść na wolność, na co mają wskazywać statystyki. Według nich w Polsce niebezpieczni pacjenci wychodzą do domu najczęściej po 5-8 latach. A to znacznie szybciej niż na przykład w USA.