Piotr Adamowicz w programie "Czarno na Białym" w TVN24 opowiedział o pożegnaniu z bratem. W jego rozmowie z Piotrem Jaconiem był jednak jeszcze jeden wątek, który może pokazywać skalę hejtu, jakiego prezydent Gdańska doświadczał w TVP. To SMS od pracownika stacji.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Piotr Adamowicz przyznał, że jego brat był obiektem nagonki medialnej. To, co robiono z bratem, pachniało zorganizowanym grillowaniem – powiedział Piotr Adamowicz w TVN24. Przytoczył treść SMS, którego dostał od wysokiej rangi pracownika TVP.
– Kilkanaście minut po wyborach samorządowych w 2018 roku dostałem SMS-a od jednego z wysokich rangą funkcjonariuszy TVP, który brzmiał mniej więcej: "Gratulacje oszuści i złodzieje. Będziemy patrzeć na wasze ręce i wasze poczynania" – ujawnił w rozmowie z Piotrem Jaconiem.
W rozmowie z Piotrem Jaconiem Piotr Adamowicz wspominał także ostatnie godziny życia brata. Gdy cała Polska miała jeszcze nadzieję, że stan prezydenta Gdańska jest "tylko" bardzo ciężki, on wiedział już od lekarzy, że jest krytyczny i powinien być przygotowany na najgorsze.
– Brata widziałem w nocy. Poproszono najbliższą rodzinę, powiedzieli, że możemy podejść. Leży brat podpięty do różnego rodzaju rur, obok monitory. Nie chcę mówić o tym, jak wyglądał. Ksiądz udzielił ostatniego namaszczenia – wspominał brat prezydenta.
Już około 8 rano 14 stycznia wiedział, że stan Pawła Adamowicza jest krytyczny, a rokowania negatywne. Było duże prawdopodobieństwo, że mózg przestał pracować. Piotr Adamowicz musiał przygotować rodziców na najgorsze. Powiedział im, że to może być kwestia godzin.