Pawła Kukiza częściej można zobaczyć w mediach w roli eksperta politycznego niż wokalisty. Kazik Staszewski i Tomasz Karolak też upodobali sobie komentowanie bieżącej polityki, a Doda Rabczewska komentowanie problemów Kościoła. Dlaczego polskie gwiazdy muzyki, sportu i filmu odgrywają rolę autorytetów w nie swoich branżach?
Kazika Staszewskiego znamy jako muzyka, wokalistę i autora tekstów. W wywiadzie dla "Wprost" nie jest jednak żadnym z nich. "PSL to najbardziej szkodliwa partia w Polsce", "Mamy trzy lata do wyborów i może dojść do zmian w układzie politycznym", "PiS może doprowadzić do powrotu IV RP" - te wypowiedzi świadczą o tym, że Kazik wciela się w rolę analityka i komentatora polityki. I nie tylko on.
Dlaczego? Czy od artystów, gwiazd show-businessu i sportowców oczekujemy, że będą odgrywali role autorytetów w sprawach najwyższej, nie tylko politycznej, wagi?
Wymądrzać się czy nie?
Tomasz Majewski, złoty medalista Igrzysk Olimpijskich w pchnięciu kulą, przyznał ostatnio w wywiadzie dla "Playboya", że męczy go powszechne oczekiwanie, iż sportowcy będą zajmować stanowisko w politycznych i światopoglądowych sporach. Sam dostawał propozycje wyborcze z partii od prawa do lewa, ale nie dał się skusić. "Wszyscy oczekują, że wielki mężczyzna będzie się wymądrzał. Nie mam zamiaru" - stwierdził.
To postawa niespotykana u niektórych aktorów i muzyków. Tomasz Lipiński, lider zespołów rockowych, przed rokiem żądał od Platformy Obywatelskiej "konkretów'. Pawła Kukiza częściej można zobaczyć w mediach w roli eksperta politycznego niż wokalisty. Tomasz Karolak zasłynął zaś występem w Komitecie Honorowym PO i późniejszą deklaracją rozczarowania rządami Platforma.
Z Dodą jak z obywatelem
Zdaniem Jacka Żakowskiego, dziennikarza "Polityki", ludzie chętnie słuchają, gdy artyści czy sportowcy mówią o sprawach spoza swojej branży. - Duża część wyborców, którzy minimalnie interesują się sprawami publicznymi, na podstawie ich wypowiedzi wyrabia sobie opinię - tłumaczy w rozmowie z naTemat.
Sam Żakowski na łamach "Polityki" przeprowadził wiele wywiadów z noblistami, ludźmi świata nauki i polityki. Niedawno rozmawiał też z... Dodą. I nie był to wywiad o najnowszej płycie wokalistki czy o planach muzycznych na najbliższe miesiące. Żakowski pytał o sprawy poważne, między innymi o manifę i Kościół.
- Ja z Dodą rozmawiałem raczej jak z obywatelem. Nie szukałbym u niej ekspertyzy politycznej - stwierdza dziennikarz. Dodaje jednak, że rzeczywiście jest taka maniera, by sportowców, aktorów czy muzyków traktować jak ekspertów w różnych sprawach.
"Sportowcy o polityce paplają trzy po trzy"
Dr Kazimierz Krzysztofek, socjolog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, mówi naTemat, że w większości te "eksperckie analizy" gwiazd są mało warte. - Nie oczekujcie od aktorów czy artystów, że będę mieli wiedzę w tematach, którymi się nie zajmują. Dla mnie te opinie nie są wartościowe - komentuje.
A jak na polityczne zaangażowanie kolegów patrzą ci, którzy ani myślą grać eksperta w nie swoim fachu? Szymon Kołecki, wielokrotny mistrz świata w podnoszeniu ciężarów, mówi w rozmowie z naTemat, że sportowcy, którzy interesują się polityką, mają prawo mówić o niej publicznie. Problem pojawia się wtedy, kiedy nie mają o tych sprawach zielonego pojęcia. - Denerwuje mnie to, że wielu jest takich, którzy bardzo chętnie paplają trzy po trzy, a się na tym kompletnie nie znają - dodaje. I od takich się raczej nie uwolnimy.