Beata Mazurek jeszcze 10 stycznia mówiła, że doniesienia o budowie dwóch wieżowców przy ulicy Srebrnej to "jakaś nowa głupota i fake news". Po publikacji "Gazety Wyborczej" zmieniła zdanie na temat tej inwestycji.
W tej aferze widać wyraźnie, że im głębiej się sięgnie, tym bardziej mąci się obraz przekazywany opinii publicznej przez polityków PiS. Politycy tej partii zaprzeczają dziś słowom, które wypowiadali zaledwie dwa tygodnie temu.
Tak jest z Beatą Mazurek. Dziennikarka Justyna Dobrosz-Oracz 10 stycznia tego roku próbowała dopytać rzeczniczkę PiS i wicemarszałek Sejmu o budowę dwóch wieżowców na działce należącej do spółki Srebrna. – A co to za jakaś głupota? Nowy fake news? Nic o tym nie słyszałam – zapewniła wówczas Mazurek.
Zupełnie co innego mówi dziś. Jarosława Kaczyńskiego przedstawia jako męża sprawiedliwego i do bólu uczciwego, który nie naruszył prawa. Jednocześnie atakuje opozycję, konkretnie warszawską Platformę Obywatelską, która od lat blokuje inwestycję przy Srebrnej.
"Gazeta Wyborcza" opublikowała dwa materiały. Na pierwszym widać opisany wyżej komentarz Mazurek. Drugi film ukazuje próbę dowiedzenia się czegoś na temat budowy wieżowców od prezes spółki Srebrna. Ta wykręcała się jak piskorz przed udzieleniem odpowiedzi. Dziennikarzy unika jak ognia.