Słowami o Okrągłym Stole, które padły na antenie Polsat News, prezydent Andrzej Duda zapewne zadziwił sporą część swojego środowiska politycznego. Partyjnym kolegom i wyborcom głowy państwa raczej nie spodoba się też pomysł nowego pomnika, który miałby stanąć w Warszawie.
– Bilans nie jest jednoznacznie pozytywny, ale jest dodatni. Jeśli ktoś pyta, czy się nie opłacało, ja mówię: opłacało się – tak Okrągły Stół ocenił we wtorkowym wywiadzie Andrzej Duda. Dodał, że porozumienie władzy komunistycznej z opozycją solidarnościową "było potrzebne".
– Był to dla mnie ogromny przełom, dla mojej rodziny. Była wielka radość, bardzo czekaliśmy i głęboko wierzyliśmy, że to doprowadzi rzeczywiście do zmienienia Polski. (...) Kiedy patrzymy na naszą dzisiejszą rzeczywistość i porównujemy ją z tym, co było wtedy, chyba nikt nie ma wątpliwości, że oczywiście przez te 30 lat zmieniło się ogromnie – mówił prezydent.
– Lech Wałęsa jest bohaterem lat 80-tych, z pewnością można go nazywać bohaterem naszej wolności. Ma ciemne karty w swoim życiorysie, oczywiście, że ma. Szkoda, że kiedyś nie wyznał Polakom prawdy, jak rzeczywiście było, bo myślę, że ogromna cześć ludzi by mu uwierzyła – stwierdził gość Polsat News.
Z ust prezydenta padła też zaskakująca deklaracja, co do nowego pomnika w Warszawie. – To były wielkie chwile, powinny być upamiętnione pomnikiem Tadeusza Mazowieckiego. To była postać, wielce zasłużona właśnie jako człowiek, który walczył o odzyskanie przez nas wolności. Mam nadzieję, że rada Warszawy podejmie tę inicjatywę – ocenił Duda.